Dawno nie padało
Kiedy cały tydzień zachęcał do jazdy ja... pracowałem. Gdy dziś udało się wyjść wcześniej z pracy (już po piętnastej) to... wychodziłem w strugach ulewnego deszczu. Na szczęście kiedy dojechałem do domu było już sucho.
Na szczęście bo w końcu chcę pojeździć. Najpierw Masa Krytyczna w Bytomiu żeby spotkać znajomych, a potem gdzieś się powłóczyć.
Ruszam sam, bo Kosma zapracowana, Łukasz pracuje, Wiku choć chciał bardzo to nie zdążył wrócić z wycieczki, a Igorka nie chcę tam jeszcze ciągnąć więc zostanie z mą małżonką...
Chmurzy się ale jest ciepło... Dojeżdżając spotykam Jacka z ekipą. Na miejscu po długiej przerwie spotykam Artura, Grzegorza i masę innych znajomych.
Jedziemy spokojnym tempem, trochę odmienioną (na korzyść) trasą. W parku zaczyna padać deszczyk, który przed stadionem Polonii zamienia się w oberwanie chmury. Dawno czegoś takiego nie widziałem. Po kilkuset metrach dokładnie mokrzy. I tak już jest do samego Rynku. Do końca imprezy.
Dziś nie było ochoty na pomasowe pogaduchy. Jazda do domu też w deszczu. Czuję, że po raz pierwszy przemaka mi kurtka. Zupełnie.
Więc jutro nici z jazdy - suszymy się... :-(
Zdjęć nie było kiedy zrobić więc wzorem Jacka mały demotywator.