Góra Św. Anny... miała być...

Sobota, 20 marca 2010 · Komentarze(28)
Góra Św. Anny... miała być...

Od kilku dni krążyła mi po głowie pierwsza w tym roku "setka", przyjaciele mocno mnie w tym wspierali. Po wczorajszej masie klamka zapadła, rano jedziemy na Górę św. Anny albo... gdzieś...

Choć mamy najbliżej, wraz z Kosmą, Asicą i Młynarzem, na start docieramy spóźnieni. Czekają już na nas fredziomf i codeisred. Powitanie i ruszamy w kierunku Toszka. Wcześniej jednak zaliczamy kościółek w Księżym Lesie. Po drodze śmiechy, rozmowy i... potworny wiatr. Niestety jak to zwykle bywa wiejący nam w twarz. W Toszku krótka przerwa na mały popas i podziwianie zamku.





Na zamku odbywają się zajęcia z gry na gitarze i na instrumentach klawiszowych. Jak widać w młodym wieku trudno jest się zdecydować na instrument.



Czas jechać dalej. Kierunek Poniszowice. Po drodze kilka podjazdów i wciąż ten piekielny wiatr. Cieszę się na myśl o kolejnym postoju. Czyżbym był zmęczony?

Przy kościółku tablica z czaszką - coś dla Kajmana :)



Jedziemy dalej. Coraz bardziej wieje albo coraz mniej mam siły. W Chechle postój i... proponuję aby reszta spokojnie pojechała dalej a ja będę powoli wracał. Nie dojadę do Góry Św. Anny, a jeśli nawet to nie wrócę. Ekipa nie chce przystać na taką propozycję. Jedziemy do Ujazdu i tam zdecydujemy co robić. Do tego zaczął padać deszcz. Deszcz, wiatr... mało przyjemnie.

Dojeżdżamy do DK40 i zapada decyzja, że wracamy. Jeszcze raz próbuję ich przekonać, żeby jechali ale twierdzą, że jedziemy skoro dojechaliśmy tu razem to i wrócimy razem. Dziękuję Wam za to, choć mam wyrzuty, że nie dotarliście tam gdzie chcieliście.

Ruszamy w stronę Pławniowic i... wstąpiły we mnie nowe siły. Czy to dlatego, ze teraz jakby bardziej z wiatrem, czy to dlatego, że do mózgu dotarła informacja, że to już powrót?

W Pławniowicach sesja fotograficzna. To miejsce jest jednak magiczne.





I dobrze strzeżone



Niektóre napisy są trochę intrygujące



Ale najważniejsze, że przyszła wiosna...



Jedziemy. Kawałek dalej okazuje się, że to jednak nie była kwestia psychiki, jestem naprawdę zmęczony. Wizyta w sklepie na stacji benzynowej to to czego najbardziej potrzebowałem. Niestety po kilkunastu kilometrach znów padam. Dobrze, że zawróciliśmy i już jesteśmy blisko domu.

Jest pomysł, żeby jednak zrobić "stówkę" - beze mnie. Odpadam. Chcę do domu.

W Rokitnicy w locie żegnają się z nami fredziomf i codeisred - dzięki za wspaniałe towarzystwo :). My po chwili docieramy do domu. Mam dość. Jestem wykończony choć jak zawsze zadowolony z jazdy w tak fajnej ekipie :-)

Nie było "stówki" ale był to najdłuższy dystans od lipca, od mojego rekordu. Szok. Nigdy bym nie przypuszczał, że od tego czasu już nie zrobiłem żadnego dłuższego dystansu ale sprawdziłem i tak jest. Czemu się więc dziwię, że nie mam sił?

P.S. Sprawdziłem historię i wiatr był naprawdę silny, najsilniejszy tego roku.

Komentarze (28)

jahoo81
Myślę, że może uda się parę wspólnych w tym roku ;)
Mlynarz
Mnie też :)

djk71 04:56 poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Wypad był przekozacki!
Bardzo mi się podobało!
W trakcie, przed i po. :D

Buziaki! :D

Mlynarz 11:02 czwartek, 8 kwietnia 2010

Darek kiedy robimy stówkę? :P

jahoo81 22:12 wtorek, 6 kwietnia 2010

katane
Cieszę się, że jeszcze tu wpadasz ale śmiać się ze mnie... no wiesz... ;)

Setki... zawsze to jakiś symbol... zawsze to więcej niż 99,99... To tak trochę jak z cenami (tylko odwrotnie) - tam lepiej brzmi 99,99 niż 100,00 zł

djk71 22:45 czwartek, 25 marca 2010

Hehe dobre Anetka :D
Darku lubię czytać Twoje wpisy, są takie realistyczne. Oczywiście wolę te optymistyczne i te przy których mogę się trochę pośmiać (w dobrym tego słowa znaczeniu), a ten taki jest :) Dzięki

Co w tych 'setkach' takiego jest, że chcemy je kręcić ? ...
... może to, że jedzie się po prostu dłużej, dalej, więcej można wtedy zobaczyć, pozwiedzać i przy tym wszystkim osiąga się jakiś cel, gdy tymczasem dla innych to tylko zwykły trening (prowadzący również do określonego celu - chęci zwycięstwa).
Dlatego tak ważne jest by mieć w życiu cel i do niego dążyć, i fajnie, że w ogóle pojechałeś, miałeś chęć a stekę to z pewnością nie jedną w tym roku wykręcisz :D

katane 22:02 czwartek, 25 marca 2010

Rafaello
Pewnie tak i mam nadzieję, że nie tylko ja :-)
Anonimowy Doradca
"nie gnaj jak struś pędziwiatr" - to o moim tempie? Uważaj, bo niektórzy jak to przeczytają to padną ze śmiechu i ktoś będzie ich miał na sumieniu...
keszol
Najważniejsze, że zrobiony w świetnym towarzystwie. Ciekawe kiedy Ty do nas dołączysz...
anonimowa anetka
No oczywiście :)

djk71 21:38 czwartek, 25 marca 2010

Rozumiem, że w haśle "chcę do domu" jest głęboki podtekst..., czytaj chcę do żonusi i naszych synusiów ;) , bo przecież nie chodzi tylko o to, że nie dajesz rady ;)

anonimowa anetka 21:24 czwartek, 25 marca 2010

Mimo że nie padł Anaberg to i tak ładny dystansik :-)
Pozdrowionka

keszol 19:56 czwartek, 25 marca 2010

Stówkę można bez bólu wykręcić, nawet bez przygotowania, tylko trzeba do niej dobrze podejść, mianowicie jechać takim tempem, by tego nie czuć - wtedy sukces gwarantowany.
Oczywiście taka jazda nie ma walorów treningowych ale chyba nie o to Ci chodzi :-)
A więc następnym razem: jedź swoim tempem a nie gnaj jak struś pędziwiatr ;)
Pozdrawiam

Anonimowy Doradca 16:11 czwartek, 25 marca 2010

Bez przygotowania ciężko stówkę zrobić,ale pojeździsz trochę i nie jedną stówkę trzaśniesz.
Fajny wypad:)
pozdrawiam:)

Rafaello 14:51 czwartek, 25 marca 2010

alistar
Będzie dobrze, bo być musi :) A miejsce jest piękne...
niradhara
:) Również masz pozdrowionka.

djk71 20:07 środa, 24 marca 2010

To dopiero początek sezonu, więc jeszcze zdążysz się rozkręcić :)
Serdecznie pozdrawiam całą Rodzinkę :)

niradhara 10:22 środa, 24 marca 2010

...Nie mogłam się oderwać od fotografii zamku... Cudne miejsce :)
Tak myślę, że po takiej przerwie, po takich niechęciach i niemożliwościach... to zrobiłeś wieeeelki dystans :D
Jest wiosna, będzie dobrze :)

alistar 10:10 środa, 24 marca 2010

karla76
I wzajemnie :-)
Jurek57
Przecież wiesz, że z dopingu to ja toleruję tylko to co na koncercie we Wrocławiu (a w szczególnych okolicznościach to nawet to co przed, ale to tylko w doborowym towarzystwie :-) )

djk71 21:26 wtorek, 23 marca 2010

anwi Do Pławniowic w maju, gdy kwitną magnolie, po prostu musisz jechać :)

Pozdrawiam

kosma100 20:12 wtorek, 23 marca 2010

Darku ja mimo wszystko w temacie kondycja został bym przy rybie.I nie myśl o niczym innym.
Bo inaczej może być o Tobie głośno jak o reprezentantce dwojga imion.
pozdrawiam i zazdroszcze tych kilometrów w doborowym towarzystwie

Jurek57 17:54 wtorek, 23 marca 2010

no ciesze się,że widze Cię na rowerku!!!
licze na jakiś wspólny wypad w tym roku
pozdrowionka dla całej szanownej rodzinki!

karla76 17:14 wtorek, 23 marca 2010

kosma100
Nie da się ukryć, że leń... a Odyseja się zbliża...
klimk
Dobrze, że udało się wyjechać przed deszczem... bo jak już w trasie złapie to trudno... gorzej jak pada kiedy właśnie chcemy wyjechać...
robin
Coś w tym jest :-) Ekipa rzeczywiście była doskonała...
codeisred
Też mam nadzieję, że jeszcze pokręcimy...
shem
Wytłumaczenie proste i... chyba prawdziwe... :)
anwi
Czas zaliczyć, szczególnie jak się już naprawdę zazieleni...
Kajman
Oj, już też o tym myślałem... dni będą dłuższe i będzie cieplej więc może coś w końcu wymyślimy...
kundello21
Problem w tym, że jakoś mnie nie ciągnie do ryb...
Galen
Składaj szybko bo pogoda coraz lepsza...
Anonimowa rybka
Skąd Ty mnie tak dobrze znasz... :-)

djk71 16:37 wtorek, 23 marca 2010

"Na stówkę najlepiej nażreć sie jajecznicy:) a już naj-najlepiej to zalać jajkiem masę makaronu i do tego dołożyć smażonej rybki:)"
Myślę, że Darka zainteresuje na pewno ta rybka, hihihi.

Anonimowa rybka 15:53 wtorek, 23 marca 2010

Jak to mówia: "no pain, no gain!" :] I tak masz lepszy start w sezon. Ja jeszcze jestem na etapie składania roweru do kupy. Pozdrówka!

Galen 10:42 wtorek, 23 marca 2010

Szkoda że nie pokonałeś sety.
Na stówkę najlepiej nażreć sie jajecznicy:) a już naj-najlepiej to zalać jajkiem masę makaronu i do tego dołożyć smażonej rybki:) Daje kopa na dystansach.
Pierwsze koty za płoty i już niedługo na pewno bedzie.

kundello21 08:23 wtorek, 23 marca 2010

Czaszka wyszła z pod ręki mistrza dłuta, te nasze to takie toporne jakieś:)
Marzy mi się taki wspólny wyjazd:)

Kajman 07:33 wtorek, 23 marca 2010

No proszę, a ja w Pławniowicach jeszcze nie byłam. Trzeba będzie naprawić błąd.
Mnie w niedzielę tez wiatr wymęczył. Pozdrawiam :)

anwi 06:58 wtorek, 23 marca 2010

Czemu nie masz sił? Zwykły spadek kondycji po zimie. Też mnie to dopadło, bo tej zimy nie trenowałem tak jak powinienem.

shem 22:44 poniedziałek, 22 marca 2010

hahaha tabliczka z zakazami byla najlepsza teraz sobie o niej przypomnialem . dobrze ze nie dali hasla ze na kamyczkach NIE oddychac :). darek milo bylo cie poznac mam nadzieje ze to nie ostatnie wspolne kilometry :)

codeisred 22:23 poniedziałek, 22 marca 2010

Nie długość się liczy, ale jakość czy technika - gdzieś to słyszałem więc tak piszę :) Fajne towarzystwo, więc mieliście niezłą zabawę. Pozdrawiam

robin 22:08 poniedziałek, 22 marca 2010

Pomykałem podobną trasą(Zabrze,Czechowice,Pyskowice,Pławniowice,Kleszczów,Kozłów,Ostropa,Gliwice,Zabrze) w sobotę i też miałem dosyć;)Zaczynałem niestety trochę później bo po 13 i deszcz mnie dosyć szybko złapał ale i tak wyjazd zaliczam do udanych. Pozdrawiam

klimk 22:07 poniedziałek, 22 marca 2010

Najdłuższy dystans od lipca???
Leń!!!
:-)
Pozdrawiam i cieszę się, że w koncu troszkę pojeździłeś ;p

kosma100 21:56 poniedziałek, 22 marca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa denze

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]