Na pustynię

Niedziela, 30 sierpnia 2009 · Komentarze(7)
Na pustynię

Po wczorajszym deszczowym rajdzie na orientację i bardzo długim after party dziś dzień powitał nas pięknym słońcem.

Kawa, śniadanie, kawa, kawa… i możemy ruszać :-)

Plan - Pustynia Błędowska. Dominika z Anetką i młodzieżą ruszają samochodem, a my chwilę wcześniej ruszamy rowerami. Zanim to nastąpiło szybka wizyta w sklepie w celu uzupełnienia baterii w aparacie. Przed sklepem spotykam biker'a na szosówce… Rock Machine. Obaj jesteśmy tak samo zaskoczeni - rzadko rowery tej marki spotyka się na drodze ;-)

W sklepie na pytanie o baterie dostaję odpowiedź "Jest tylko jedna". Zastanawiam się czy tak było naprawdę, czy to reakcja na moje wczorajsze zakupy.

- Jest pieczywo
- Tak
- To poproszę 6
- Proszę?
- Sześć chlebów.
- Ale ja mam tylko 7
- Może być siedem.
Sprzedawczynie prawie umarły z wrażenia. Ciekawe ile rodzin było bez chleba tego weekendu w Łośniu…
Baterii nie kupiłem - widać dziś wprowadzili reglamentację :) Trudno będzie bez zdjęć.

Jedziemy w fantastycznych nastrojach. Po drodze niestety musimy pożegnać Jacka, wcześniej już pożegnała się z nami Ewa. Docieramy na skraj pustyni. Wcześniej na szczęście udało mi się po drodze kupić baterie.





Fajnie, choć inaczej sobie wyobrażałem to miejsce. Do tego tłumy wycieczkowiczów: konno, na quadach, motorach, rowerach, samochodami…

Odpoczywamy oczekując na przybycie naszego zmotoryzowanego oddziału. W końcu są. Po chwili Kosma odsłania nam swoją wielką tajemnicę. Nie pozbyła się włosów zupełnie, a jedynie je przefarbowała troszeczkę…



Czas ruszać dalej. Po chwili jednak kolejny postój.



Jedziemy. Kajman próbuje zlokalizować drogę do Niegowonic…



Po drodze gra muzyka



Długi podjazd i jesteśmy na skałkach. Pod samą skałkę niestety nie podjechałem i później też nie zjechałem. Wciąż mam lęki w terenie.



Fajnie się siedzi ale pora wracać. Wśród milina aut udaje nam się szczęśliwie dotrzeć do domu.



Obiad, pakowanie i czas się rozstać. Szybko ten weekend zleciał.

Dzięki wszystkim za fantastyczne towarzystwo. Brzuch mnie do dzisiaj boli. Ze śmiechu ;)
Do następnego razu. W końcu wiemy już gdzie jest Eurocamping :-)

BTW: Dziś Dzień Bloggera. wszystkiego najlepszego wszystkim piszącym...

Komentarze (7)

Obawiam się, że na pewno... ;-)

djk71 06:28 wtorek, 1 września 2009

Ciekawe czy w sklepie jest już Twoje zdjęcie z podpisem "tego klienta nie obsługujemy" :P

niradhara 05:34 wtorek, 1 września 2009

kosma100
Przepraszam, ale tak uroczo wyglądałaś ;-)

vanhelsing
Otóż to, a swoją drogą to czekaliśmy na Ciebie...

Kajman
Święte słowa, dobrze, że w kaskach chodziliśmy bo moglibyśmy po łbach dostać...

Rafaello
Też się świetnie bawiłem, a pojeździć zawsze możemy...

djk71 18:49 poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Chciałem gorąco podziękować Anetce i Dominice za opiekę nad Krzysiem podczas kiedy rowerowałem z Wami.
Darku świetnie się bawiłem,może spotkamy się kiedyś na Helence aby pojeździć razem.
pozdrawiam całą rodzinkę :)

Rafaello 17:06 poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Przypuszczam, że w Łośniu za te chleby mamy przechlapane. Trzeba dodać, że ekipa piwo całe w miejscowym sklepie też wykupiła i nie wiadomo co było większym ciosem dla lokalnej społeczności a Ty się dziwisz, że nazajutrz baterii Ci nie chcieli sprzedać. Pani ekspedientka pewnie była przekonana, że też wszystkie wykupisz:)

Kajman 16:36 poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Byłem na tych skałkach - świetny widok jest z nich na całą okolicę.

Nie ma to jak jazda w grupie ;)

Pozdro !

vanhelsing 16:21 poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Szybko, za szybko... ale ile wrażeń...
Patrząc na to ile się wydarzyło i ile było śmiechu mam wrażenie, że czas, przez ten weekend był z gumy :-)
Darku Masz przechlapane - zdradziłeś wszystkim tajemnicę moich włosów!
Pozdrawiam :)

kosma100 12:36 poniedziałek, 31 sierpnia 2009
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaiwr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]