Bieg Dwóch Szybów
Niedziela, 14 listopada 2021
· Komentarze(0)
Kategoria Bieganie, Samotnie, śląskie, Z kamerą wśród..., Zawody
Na dziś miałem dwa zaproszenia na wyjazd w Góry Opawskie: od ReShape Runners oraz od Piotra. Niestety wcześniej już w planach był start w zawodach. Tu też miałem wątpliwości, bo był półmaraton w rodzinnym mieście i Bieg Dwóch Szybów w Chorzowie. Początkowo nawet myślałem o Zabrzu dopóki nie zobaczyłem trasy: cztery pętle po zupełnie nijakim asfalcie. Wybrałem Chorzów. I dobrze, bo dwa dni przed imprezą organizatorzy odwołali półmaraton. Żenada.
Do Chorzowa tym razem pojechałem sam. Trochę wcześniej, ale dzięki temu zaparkowałem bez problemu tuż przy szybie Prezydent.
Odbieram pakiet startowy i chwila wahania co na siebie założyć, w których butach pobiec, bo trasa ponoć mieszana. Ostatecznie ubieram się jak trzy dni temu w górach, tyle że narzucam wiatrówkę i wybieram buty na asfalt.
Wiatrówkę planowałem ściągnąć przed startem, ale ostatecznie pobiegłem w niej całą trasę.
Od początku spokojnie, nie mam dziś parcie na żaden wyścig. Po prostu treningowe 15 km po nowych ścieżkach. W uszach zamiast muzyki końcówka książki, czyli jak na treningach typu długie wybieganie. Trasa obstawiona kilkudziesięcioma wolontariuszami (myślę, że było ich co najmniej z 50) więc nie sposób się zgubić. Rzeczywiście mieszana, jest asfalt, kostka, leśne ścieżki, nawet podbiegi się zdarzają. Co prawda druga część trasy to głównie powrót tą samą trasą (z małymi odbiciami) ale chyba nikomu to nie przeszkadza.
Biegnie mi się niby spokojnie, ale czuję jakieś ciężkie nogi. Na szczęście nie muszę się ani zatrzymywać, ani przechodzić do marszu, po prostu biegnę.
Na mecie przydaje się gorąca zupka :-) Jedynym minusem wolnego tempa jest to, że nie załapałem się na ciasto. Za to w pakiecie był chleb :-)
Wiem, że to nie makaron (wtajemniczeni wiedzą do czego piję) ale ten do mnie trafił ;-)
Czas powoli kończyć starty w tym roku ;-)
Do Chorzowa tym razem pojechałem sam. Trochę wcześniej, ale dzięki temu zaparkowałem bez problemu tuż przy szybie Prezydent.
Szyb prezydent© djk71
Odbieram pakiet startowy i chwila wahania co na siebie założyć, w których butach pobiec, bo trasa ponoć mieszana. Ostatecznie ubieram się jak trzy dni temu w górach, tyle że narzucam wiatrówkę i wybieram buty na asfalt.
Wiatrówkę planowałem ściągnąć przed startem, ale ostatecznie pobiegłem w niej całą trasę.
Od początku spokojnie, nie mam dziś parcie na żaden wyścig. Po prostu treningowe 15 km po nowych ścieżkach. W uszach zamiast muzyki końcówka książki, czyli jak na treningach typu długie wybieganie. Trasa obstawiona kilkudziesięcioma wolontariuszami (myślę, że było ich co najmniej z 50) więc nie sposób się zgubić. Rzeczywiście mieszana, jest asfalt, kostka, leśne ścieżki, nawet podbiegi się zdarzają. Co prawda druga część trasy to głównie powrót tą samą trasą (z małymi odbiciami) ale chyba nikomu to nie przeszkadza.
Biegnie mi się niby spokojnie, ale czuję jakieś ciężkie nogi. Na szczęście nie muszę się ani zatrzymywać, ani przechodzić do marszu, po prostu biegnę.
Drugi szyb na medalu© djk71
Na mecie przydaje się gorąca zupka :-) Jedynym minusem wolnego tempa jest to, że nie załapałem się na ciasto. Za to w pakiecie był chleb :-)
Wiem, że to nie makaron (wtajemniczeni wiedzą do czego piję) ale ten do mnie trafił ;-)
Czas powoli kończyć starty w tym roku ;-)