W krupach...
Niedziela, 23 kwietnia 2017
· Komentarze(3)
Po piątkowych problemach dziś wychodzę na dwór z lekką obawą. Na szczęście wczoraj już mocno nie bolało więc jest nadzieja, że nie będzie tak źle. Najwyżej zawrócę.
Przed domem okazuje się, że najbardziej powinienem się chyba obawiać nadciągającej z północy ciemnej chmury. I wiatru który szaleje wokół. Biegnę. Noga nie boli. Na Przyjemnej zaczyna padać. Ale jak... w poziomie. Wali po twarzy białymi kulkami. To chyba te krupy, o których niedawno opowiadał Wojtek Mann w prognozie pogody. Lecą... w poziomie... tak wieje.
Jestem na tyle daleko od domu, że po chwili już nie ma sensu kombinować z powrotem. Biegnę dalej. Dłonie mam zamarznięte.
W Stolarzowicach czuję lekko piszczele, ale biegnę dalej. I dobrze, po chwili przechodzi. Podobnie jak deszcz. Na Helence znów leje/sypie. Kiedy w domu chcę zrobić zdjęcie pogoda się uspokaja i już tylko pada w pionie.
Przed domem okazuje się, że najbardziej powinienem się chyba obawiać nadciągającej z północy ciemnej chmury. I wiatru który szaleje wokół. Biegnę. Noga nie boli. Na Przyjemnej zaczyna padać. Ale jak... w poziomie. Wali po twarzy białymi kulkami. To chyba te krupy, o których niedawno opowiadał Wojtek Mann w prognozie pogody. Lecą... w poziomie... tak wieje.
Jestem na tyle daleko od domu, że po chwili już nie ma sensu kombinować z powrotem. Biegnę dalej. Dłonie mam zamarznięte.
W Stolarzowicach czuję lekko piszczele, ale biegnę dalej. I dobrze, po chwili przechodzi. Podobnie jak deszcz. Na Helence znów leje/sypie. Kiedy w domu chcę zrobić zdjęcie pogoda się uspokaja i już tylko pada w pionie.
Już pada w pionie© djk71