Śladami Tropiciela
Niedziela, 24 lipca 2016
· Komentarze(5)
Kategoria Z kamerą wśród..., śląskie, Samotnie, od 50 do 100km
Dziś w planach przejażdżka śladami ostatniego Tropiciela. Postanowiłem się przejechać trasą, którą powinniśmy pojechać, czyli... bez takich błędów jak ostatnio.
Z uwagi na ograniczony czas ruszam bezpośrednio spod MOSiR-u w Miasteczku. Początek trasy prosty, czyli nad Chechło. Dziś jest tu więcej ludzi niż ostatnio w nocy ;-)
Kawałek dalej spotykam... Wojtka :-) Jak na Tropicielu :)
Zamieniamy kilka zdań i każdy rusza w swoją stronę.
Piaskownicę postanawiam odnaleźć od północy i udaje się, ale też nie obywa się bez prowadzenia roweru.
Tym razem do ruin kopalni bez problemu, znaną drogą. Choć tego nie pamiętam.
Obowiązkowe zdjęcie kolorowej wody.
I martwych drzew
Dalej nowymi drogami, nie zawsze w pełni przejezdnymi.
Odwiedzam Garbaty Mostek, mijam Zieloną i... zaczynam słabnąć...
Piaszczyste podejście dziś mnie dobija.
Zaliczam punkt G i jadę dalej. Coraz ciężej mi się jedzie. Na zawodach za torami Dorota nie schodziła poniżej 30 km/h, ja mam dziś problem żeby jechać 15 km/h. Jest coraz gorzej.
Ostatni punkt był opisany jako wiata na terenie leśniczówki. Rzeczywiście jest tam wiata, ale punkt był przed bramą leśniczówki.
Końcówka to prawdziwa męczarnia. Z postojami. Nie wiem, czy tak mnie zmęczyło słońce, czy tempo, ale mam dość.
Na zawodach przejechaliśmy 87 km w prawie 8h, dziś wyszło mi 66 km w 3,5h. Trochę krócej i szybciej. Ale nie było takiej zabawy jak ostatnio :-)
Z uwagi na ograniczony czas ruszam bezpośrednio spod MOSiR-u w Miasteczku. Początek trasy prosty, czyli nad Chechło. Dziś jest tu więcej ludzi niż ostatnio w nocy ;-)
Nad wodą© djk71
Kawałek dalej spotykam... Wojtka :-) Jak na Tropicielu :)
Zamieniamy kilka zdań i każdy rusza w swoją stronę.
Piaskownicę postanawiam odnaleźć od północy i udaje się, ale też nie obywa się bez prowadzenia roweru.
Piaskownica© djk71
Tym razem do ruin kopalni bez problemu, znaną drogą. Choć tego nie pamiętam.
Jezus przy drodze© djk71
Obowiązkowe zdjęcie kolorowej wody.
Lubię ten widok© djk71
I martwych drzew
Martwe drzewa© djk71
Dalej nowymi drogami, nie zawsze w pełni przejezdnymi.
Czasem łatwo nie jest© djk71
Odwiedzam Garbaty Mostek, mijam Zieloną i... zaczynam słabnąć...
Piaszczyste podejście dziś mnie dobija.
Po piachu pod górkę© djk71
Zaliczam punkt G i jadę dalej. Coraz ciężej mi się jedzie. Na zawodach za torami Dorota nie schodziła poniżej 30 km/h, ja mam dziś problem żeby jechać 15 km/h. Jest coraz gorzej.
Ostatni punkt był opisany jako wiata na terenie leśniczówki. Rzeczywiście jest tam wiata, ale punkt był przed bramą leśniczówki.
Tu był punkt© djk71
Końcówka to prawdziwa męczarnia. Z postojami. Nie wiem, czy tak mnie zmęczyło słońce, czy tempo, ale mam dość.
Na zawodach przejechaliśmy 87 km w prawie 8h, dziś wyszło mi 66 km w 3,5h. Trochę krócej i szybciej. Ale nie było takiej zabawy jak ostatnio :-)