Trzecia lampka

Niedziela, 10 sierpnia 2008 · Komentarze(6)
Trzecia lampka
Po kilku dniach przerwy znów na rower. Tym razem w Kampinosie. Wieczorem z bratem sprawdziliśmy plan dzisiejszych rozgrywek na olimpiadzie i zaplanowaliśmy poranny wyjazd we dwóch. Mieliśmy wstać zanim reszta się obudzi, wyszło inaczej, ja musiałem odespać ostatnie 2 tygodnie, dzieci wstały wyjątkowo wcześnie i w efekcie wyjechaliśmy później i rozszerzonym składzie - dołączył do nas Wiktorek.

Jedziemy w las. Jest piach. Jest górka. Jest... kapeć. Nie u mnie, u Wikiego.
Wraca Damian, Wiku schodzi z roweru i... poznaje nasze dobre serce. Decydujemy się z nim zaczekać aż zmieni dętkę. Co więcej, dostaje dobre rady i... udaje mu się doprowadzić rower do stanu używalności.



Przyda mu się ta lekcja.

Jedziemy dalej. Damian zaplanował chyba najtrudniejszą z istniejących tu tras (poza szlakiem). Kilka ładnych podjazdów i zjazdów.

Na niektórych można się było zasapać, ale ogólnie bardzo fajna traska. Blisko domu, bez ludzi i jest gdzie się zmęczyć.



Spostrzegam, że... znów zgubiłem tylną lampkę. Niech to diabli. Trzecia w ciągu 1,5 miesiąca. Już nie wiem jaką mam kupić, żeby nie odpadła.

W końcu docieramy do Sosny Powstańców, miejsca, gdzie carscy Kozacy wieszali niedobitków z oddziału powstańczego mjr Walerego Remiszewskiego, którzy uszli żywi z bitwy pod Zaborowem Leśnym. Sosna uschła i runęła na ziemię w 1984, miała 350 cm obwodu w pierśnicy, 22 m wysokości i około 170 lat. Legenda głosiła, że jej zwieszające się ku ziemi konary wygięły się tak od ciężaru ludzkich ciał.







Wracając do domu, Damian skraca drogę (bo do meczu zostało niewiele czasu) i... jedziemy na przełaj przez jakieś krzaki, powalone drzewa... szczęśliwie jednak udaje się dojechać na czas do domu.

Tylko 31km, a wydaje się jakbyśmy spędzili w drodze znacznie więcej czasu. Wiku potwornie zmęczony, droga, podjazdy, emocje przy zmianie dętki...


Po meczu mamy chwilę czasu więc... jeszcze jedna szybka rundka, tym razem asfaltem. Pytam Wiktora czy jedzie z nami i... jedzie. Jest dzielny. W trochę wolniejszym tempie niż planowaliśmy robimy rundkę po okolicznych wioskach zaliczając między innymi drugiego dziś waypointa, niestety nie udało nam się odnaleźć kodu. Pierwszy był obok sosny.

Po powrocie do domu okazuje się, ze znów zrobiliśmy 31 km. Czuję lekkie zmęczenie w nogach.

Komentarze (6)

Moja lampka się trzyma wyśmienicie, tzn. nie moja tylko pożyczona od Bratowej w czerwcu 2007 roku :D
Podziwiam Wasze dobre serce - jesteście naprawdę miłosierni :D
Pozdrawiam :)

kosma100 15:49 poniedziałek, 11 sierpnia 2008

:)

djk71 10:40 poniedziałek, 11 sierpnia 2008

To zamontuj trzy na raz. :D

Mlynarz 10:26 poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Może to jest jakiś pomysł, choć chciałbym żeby ktoś tą lampkę również widział jak będzie jechał za mną.

djk71 10:15 poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Darek wykończycie chłopaka. :D

Ciekawy opis tej sosny. Fajnie poznać coś nowego z rana. ;)

Co do lampek to nie martw się. Można przykleić je taśmą klejącą. ;P
A tak poważnie to kup sobie z dziesięć takich to będziesz miał na zapas na jakieś pół roku. :D

Pozdrawiam!

Mlynarz 10:08 poniedziałek, 11 sierpnia 2008
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa chorz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]