Deszcz, grad, śnieg i wiatr
Na cały dzień zapowiadali deszcz z małym okienkiem po 16-tej. Okienko przyszło wcześniej kiedy... była pora robić obiad. Po obiedzie wciąż nie pada więc czas ruszać. Mimo wcześniejszego deszczu wybieram las (w domyśle błoto), bo wiatr w porywach dmucha z prędkością ok. 50km/h - czyli na asfalcie będzie masakra.
Kiedy jestem już na dole zaczyna padać. Trudno, z cukru nie jestem. Chwilę później leje i pada coś jakby grad. W lesie już regularny śnieg. Do tego wiatr nawet tutaj czuć. Błoto też nie ułatwia jazdy. Błotniki niby coś pomagają, ale co mi z tego jak mam buty przemoczone, buff mokry, a termometr pokazuje 2,5 stopnia. Zastanawiam się, czy nie zawrócić, ale jadę dalej.
Po pół godzinie... pojawia się słońce.
I wychodzi słoneczko© djk71
Fajnie, ale i tak mi zimno w stopy i ręce (rękawice też mokre).
Jeżdżę dziwnymi ścieżkami, a Endomondo... się nie włączyło. Jakoś się z nim nie mogę dogadać ostatnio, to już kolejny raz.
Czas wracać do domu. Zjeżdżam z dość sporą jak na mnie prędkością po błotnistej ścieżce, gdy nagle za zakrętem widzę drzewo w poprzek. To nie pierwsze dziś, gałęzi też sporo było, ale to zaskakuje mnie zupełnie, mam jeszcze chwilę, aby zastanowić się, w którą stronę się położyć. Wypięte pedały, dłonie zaciśnięte na klamkach i... udaje się zatrzymać tuż przed. Ciepło mi się zrobiło.
Zdążyłem się zatrzymać© djk71
Jutro niestety pogoda jeszcze gorsza :-(
Kadencja: 83