Kolejny rowerek
Kolejny "rowerek"
Wczoraj cały dzień poza domem, dziś też problemy z wyjściem na dwór. W ruchu tylko samochód, choć z niego też ładne widoki.
W końcu wieczorem udaje się zebrać i mimo śniegu idę pojeździć. Ślisko. To pierwsza jazda w tym roku po białym. Głównie trzeba się skupić by nie wylądować pod jakimś samochodem. Na dziurach miękko, ale to nie afekt działającego ponownie amora, a… niskiego ciśnienia w tylnym kole. Nie chce mi się przy tej temperaturze naprawiać usterki. Wracam o domu.
Zamiast tego rowerek stacjonarny. Szybsze (przynajmniej taki mi się wydaje) kręcenie ,w efekcie ostatnie 10 minut już z przerwami. Cały mokry. Dziś w towarzystwie kabaretów ;-)
Noga chyba wraca do zdrowia.