Dziś Igor gra w Krakowie. 
Wieczorem. To dobrze. Dla nas :-) To oznacza, że mamy cały dzień do wykorzystania w Małopolsce. 
Pogoda zapowiada się ładna więc planujemy zaliczyć kolejny szczyt lub szczyty w Koronie Gór Polski. 

 KGP
 © djk71
Szybka kalkulacja (Excel rządzi) i wychodzi, że teoretycznie moglibyśmy zaliczyć Lubomir i Mogielnicę ale wtedy zostałby nam tylko czas na mecz. W trakcie ostatniej wizyty w Krakowie mieliśmy czas tylko na Nową Hutę, a żona chciała pochodzić trochę po Starym Mieście więc dziś decydujemy się tylko na jeden wierzchołek. 
Wybieramy Lubomir. W Koronie jest on traktowany jako najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego choć tak naprawdę jest nim Mędralowa. Nie wiem skąd taki wybór, ale zaliczyć trzeba. 
Wstajemy rano, bez dużego pośpiechu, a jak nawet bez większej chęci i ruszamy w stronę Pcimia (tego). Dalej już coraz bardziej zwężającą się drogą w stronę parkingów pod schroniskiem Kudłacze. W sezonie na końcówce tej drodze musi być ciekawie :-) 

 Schronisko Kudłacze
 © djk71
Dziś spokojnie dojeżdżamy i parkujemy (15 zł). Chwilę po nas dojeżdża inny samochód i... chyba się zagotował, bo zaczyna się mocno dymić spod maski. Czujny parkingowy przytomnie i szybko każe mu przeparkować auto z dala od innych pojazdów. Ponoć miał tu już różne doświadczenia :-) 
Ruszamy. Idzie się spokojnie, pod nogami resztki lodu, ale zupełnie nieprzeszkadzające.

Resztki śniegu
 © djk71
 
 W górę
 © djk71
Na początku trochę chłodno... szczególnie w łysinę... Dopiero na Łysinie :) robi się cieplej :-) 

Łysina na Łysinie
 © djk71
Idziemy dalej. Większość trasy w lesie więc widoków mało. Dopiero przed szczytem jest punkt widokowy. 

 Punkt widokowy
 © djk71
Podbijamy książeczki. 

 Pieczątki muszą być
 © djk71
Zastanawiamy się chwilę czy nie zwiedzić obserwatorium, ale informacja, czy jest czynne jest niejednoznaczna. Ruszamy więc w drogę powrotną. 

 Obserwatorium na Lubomirze
 © djk71
Jadąc w stronę Krakowa zatrzymujemy się na przedmieściach Myślenic w lokalu o jakże trafnej nazwie: "Przedmieście" :-) 
Przepyszne burgery i słuszne porcje. Frytki belgijskie też :-) 
Potem trochę włóczęgi po Krakowie. Gdybym pierwszy raz przyjechał do tego miasta to pomyślałbym, że wylądowałem w państwie policyjnym... Naprawdę dawno nie widziałem tyle policji. W "akcji"... 

 Hmmm... :-)
 © djk71
Wrażenia z Krakowa poprawiła nam kawa i kardamonka w Kaffe Bageri Stockholm. Warto. I ta kolejka przed wejściem....