Jak żyć z tymczasowym (mam nadzieję) zakazem uprawiania sportu?
Wczoraj skupiłem się na dopingu, choć czy to jest zdrowe, to nie jestem do końca przekonany ? Ważne, że piłkarze wygrali z Jagą, Szczypiorniści ładnie powalczyli z Orlenem Wisłą Płock choć zabrakło tej "kropki nad i". I na koniec UKS "31 Rokitnica" Zabrze wygrał ze Stalą Mielec.
Dziś jednak musiałem się ruszyć. Okazało się, że dziesięciokilometrowy spacer... dał mi nieźle w kość. Może więc faktycznie powinienem póki co dbać bardziej o siebie. Mimo to, że się zmęczyłem to było pięknie.
Chyba pierwszy raz odwiedziłem zalaną kopalnię w Pasiekach pieszo.
Trening czas rozpocząć. Dobrze, że spojrzałem na temperaturę i nie ubrałem dodatkowej warstwy. Temperaturowo było ok. Natomiast bieg, mimo spokojnego tempa dał mi w kość. Nic dziwnego - kiedy pod domem zerknąłem na średni puls to... gdyby nie to, że mierzony był z paska, to pomyślałbym, że czujnik ześwirował. Mam nadzieję, że to tylko brak regularnych treningów...
I znów fantastyczna atmosfera, uśmiechnięci ludzie... Mam wrażenie, że Ci wszyscy ludzie, którzy grają z WOŚP, nie tylko dziś ale przez cały rok, od wielu lat... są tak samo pozytywni i uśmiechnięci w domu, w pracy, wszędzie... I to raduje serce... Tak powinno być :)
Krótko potem VIII Zabrzański Bieg dla WOŚP. Super było spotkać tyle znajomych osób, z niektórymi udało się chwilę porozmawiać, z innymi wymienić pozdrowienia. Nikomu, ani na jednej, ani na drugiej imprezie nie przeszkadzał deszcz, wiatr, błoto...
Zimno, mokro, wyjść się nie chce z domu, ale jak się ma zamiar znów komplet startów zaliczyć to nie ma wyboru :) Do tego jesteśmy umówieni ze znajomymi więc jedziemy.
Tym razem w towarzystwie małżonki. To znaczy prawie zawsze była tu ze mną, ale tym razem równie wystartowała. Z kijkami. A ja... zamiast biec w swoim tempie postanowiłem potruchtać towarzysząc Anetce.