Wpisy archiwalne w kategorii

Bez roweru

Dystans całkowity:743.37 km (w terenie 456.67 km; 61.43%)
Czas w ruchu:212:13
Średnia prędkość:3.34 km/h
Maksymalna prędkość:92.52 km/h
Suma podjazdów:22614 m
Maks. tętno maksymalne:193 (95 %)
Maks. tętno średnie:146 (71 %)
Suma kalorii:76731 kcal
Liczba aktywności:80
Średnio na aktywność:9.41 km i 2h 45m
Więcej statystyk

Caryńska

Czwartek, 3 czerwca 2021 · Komentarze(2)
Dziś w planach krótsza wycieczka niż wczoraj, co nie znaczy, że łatwiejsza. Połonina Caryńska.

Jedziemy na ten sam parking co wczoraj, dziś towarzyszy nam Adam. Patrząc na liczbę samochodów po drodze i na parkingu utwierdzamy się w przekonaniu, że wchodzimy i schodzimy tą samą drogą. Dziś nie uśmiechałoby mi się maszerowanie asfaltem wśród setek aut. 

Parkujemy i ruszamy. Czeka nas podejście, niby niezbyt długie, ale wystarczające żeby się spocić. Na przemian jest ciepło i... chłodno gdy na otwartej przestrzeni zawieje wiatr. 

W oddali Rawki, gdzie byliśmy wczoraj © djk71

Podchodzimy © djk71

Docieramy do góry i robimy krótki spacer podziwiając okolicę. 

Ech, Bieszczady © djk71

Trzeba focić © djk71

Widoki piękne choć oboje z żoną mamy wrażenie, że wczoraj było jeszcze cudowniej. Nie tylko dlatego, że prawie nie było ludzi, ale też chyba dlatego, że z Rawek chyba jeszcze lepiej widać nieskończone zielone góry, że czuje się tam bardziej ich dzikość, wolność....

Uwielbiam połoniny © djk71

Rawki i Trójstyk pod Krzemieńcem

Środa, 2 czerwca 2021 · Komentarze(0)
Wczorajszy dzień to regeneracja i doping znajomych. Trochę biegania po punktach gdzie mogliśmy np. spotkać Tereskę.
Trochę odpoczynku w knajpkach... 

W Siekierezadzie © djk71

Dziś ruszamy z żoną w góry. W planach Rawki, może Krzemieniec, a jeśli będziemy w super formie to może nawet Caryńska, choć to ostatnie to raczej wątpliwe. 
Przyjeżdżamy na parking przy Przełęczy Wyżniańskiej. Kilka samochodów, pusto. Ruszamy w kierunku Rawek. 
Symbolem Bieszczadzkiego Parku Narodowego jest ryś, jego dziś nie spotkamy, ale kot, który nam się po drodze przygląda również wygląda na drapieżnika :-) 

Kocur © djk71

Wspinamy się wzdłuż płynącego z góry potoku Prowcza tworzącego malownicze kaskady i wodospady. 

W górę © djk71

Po drodze interesująco. 

Magiczne drzewa © djk71

Tu się schowałam © djk71

Tuż przed Małą Rawkę spotykamy znajomych. Chwila rozmowy i dostajemy ostrzeżenie, że u góry wieje. To fakt. Szybko zakładamy kurtki. 

W drodze na Małą Rawkę © djk71

Widoki piękne. Aż się chce tu zostać.

Chce się focić © djk71

Momentami jesteśmy zupełnie sami. Tylko my i otaczająca nas przyroda. Jest cudownie. 

W drodze na Wielką Rawkę © djk71

Na zboczach Wielkiej Rawki jeszcze miejscami śnieg.

W tle jeszcze trochę śniegu © djk71

Po chwili docieramy i tam.

Jak tu pięknie i dziko © djk71

Krótka dyskusja co dalej, bo Anetka zaczyna czuć nogę. Jesteśmy na ukraińskiej granicy.

Na ukraińskiej granicy © djk71

Ostatecznie jednak zdecydujemy się zejść trochę w dół i wspiąć się na Krzemieniec żeby dojść do polsko-ukraińsko-słowackiego trójstyku granic. 

Ukraina czy Słowacja? © djk71

Kapsuła czasu © djk71

Tu kolejna przerwa. 

Odpoczynek na trójstyku © djk71

Czas na powrót.

Cały czas na granicy © djk71

Ruszamy w stronę Ustrzyk.

Schodzimy © djk71

Tym odcinkiem nie szedłem chyba.

W dół © djk71

Dwie godziny lasem w dół. Ładnie przyjemnie, ale trochę nudno. Gdybym wiedział, że tak to będzie wyglądało wrócilibyśmy pewnie trasą, którą przyszliśmy. Szczególnie, że teraz czeka nas jeszcze powrót asfaltem, prawie cztery kilometry. Na szczęście nie ma dużego ruchu i idzie się całkiem dobrze. 

Super dzień, super widoki. 

Jak emeryci :) Relaks przed startem

Niedziela, 30 maja 2021 · Komentarze(2)
Dziś prognozy mocno średnie, do tego jutro start więc w planach leniuchowanie. 

Korzystając z okienka pogodowego ruszamy samochodem... bez celu. Korki, na które napotykamy po drodze sprawiają, że zatrzymujemy się w Polańczyku. 
Nie lubię takich miejsc, ale dziś jest tu pusto. I podoba mi się. 

Widok na Jezioro Solińskie © djk71

Zielona woda © djk71

Jak nie w Bieszczadach © djk71

Pochmurno ale kolorowo © djk71

Nie sądzę jednak abym miał chęć tu wrócić, szczególnie jak będzie ładna pogoda i tłumy. Raz i wystarczy. 

Korbania i nie tylko

Sobota, 29 maja 2021 · Komentarze(2)
Wczoraj rozpoczęliśmy urlop. Cel: Bieszczady. 

Po drodze postanawiam zaliczyć kilka miejsc, które zwykle tylko mijamy. Towarzyszy nam Adam. 
Na początek zamek w Nowym Wiśniczu. Miał być tylko krótki postój, a wyszło zwiedzanie.

W Nowym Wiśniczu © djk71

Całkiem interesujące miejsce. 

Praca na urlopie © djk71

Ciekawe © djk71

Kolejnym punktem, który odwiedzamy jest Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach. 
Nie są to co prawda Góry Stołowe, ale też jest ciekawie. 

W Skamieniałym Mieście © djk71

Resztę musimy odpuścić, bo robi się późno. Na szczęście udaje się jeszcze usiąść przy ognisku w Bukowcu wraz ze znajomymi.

Rano w oczekiwaniu na kolejnych przyjaciół postanawiamy zrobić spacer na pobliską Korbanię. 

Korbania - wieża © djk71

Ostro w górę ale warto było. 

Widok z góry © djk71

Po obiedzie ruszamy do Cisnej odebrać pakiety startowe.

Pakiety odebrane © djk71


Pakiet startowy © djk71

Krótko z żoną na Jurze, pieszo...

Niedziela, 11 kwietnia 2021 · Komentarze(2)
Nie potrafię sobie przypomnieć kiedy ostatni raz byłem na Jurze... pieszo. Dziś niespodziewanie się udało.

Na szlaku © djk71

Chcieliśmy z Żoną pospacerować gdzieś z dala od domu. I padł pomysł Jury, niby blisko, a jakoś nie składa nam się żeby tam pojechać. Ja zwykle bywam tam rowerem, a i to zbyt rzadko.
Szybki plan i wybór pada na okolice Morska. Z doświadczeń sprzed dwóch lat wiem, że szlaków tam mnóstwo. To samo potwierdza Darek do którego dzwonię chwilę przed wyjazdem.
Planuję trasę w kształcie ósemki, wgrywam do zegarka i jedziemy.

Parkujemy i ruszamy. Od razu pierwsze zdziwienie - trasa, którą dwa lata temu dojeżdżaliśmy do mety teraz już w pełni asfaltowa. Szok.

Asfaltowa Jura © djk71

Kawałek trasy pokonujemy wzdłuż drogi z samochodami... na co od razu zwraca uwagę moja małżonka ;-) Ale to tylko dlatego, że chciałem jej pokazać sanktuarium w Skarżycach.

Sanktuarium w Skarżycach © djk71

Ciekawe miejsce, choć nie wszystko zrozumiałem...

Kosztem fabrykantów? © djk71

Chwilę później idziemy w stronę Okiennika Wielkiego. Tu też rowerówka wyasfaltowana.

Okiennik Wielki © djk71

Kawałek dalej już jest las i teren.

Nie boją się... © djk71

Mimo wiatru jest ciepło. Sporo ludzi na szlakach.

Tędy... © djk71

Docieramy do ruin zamku Bąkowiec.

Ruiny zamku Bąkowiec © djk71

Pierwsza część pętli za nami. Mimo, że pewnie dalibyśmy radę więcej decydujemy się na tym dziś skończyć. Jest super, ale co za dużo to niezdrowo :-)

Jeszcze tu wrócimy ;-)


Spacer z żoną

Niedziela, 7 lutego 2021 · Komentarze(0)
Jak to jest, że tak trudno wejść w rytm treningowy, a tak łatwo z niego wyjść?
Nie, nie oczekuję odpowiedzi na to pytanie... Przerabiałem to już wielokrotnie... I teraz też.

Mimo kwarantanny i 18 dni w domu udało się w styczniu przebiec ponad 85 kilometrów, przejechać na rowerze ponad 50 km, 19 razy poćwiczyć... i zdobyć 3 medale. W sumie fajnie to wyszło.

Początek lutego to podbiegi i bieg z Adasiem, potem dzień odpoczynku, potem jeszcze jeden bezczynny przypadkowo wyszedł i przyszedł weekend...
W sobotę pobudka, lekkie śniadanie i zamiast biegania... krótka drzemka, a potem... już nie było czasu (ładna wymówka).
Niedziela powtórka z rozrywki. Ostatecznie udaje się wyjść z żoną na spacer. Anetka z kijami, dla mnie chyba za wolne tempo na kije.

Śnieżnie © djk71

Zimno, po drodze po raz drugi wyjątkowo szybko pada telefon. Pora na zmianę?

Mroźno © djk71

Wieczorem jeszcze idąc do teściów ubieram ciuchy do biegania. Ostatecznie jednak wracam prosto do domu.
Znów odpuszczone. Zbyt łatwo. Nawet jeśli wiało i było potwornie zimno.


Spacer w miłym towarzystwie

Niedziela, 27 grudnia 2020 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Święta, święta i po świętach... Za to dziś odwiedziny Amigi, który już wieki u nas nie był. Zamiast siedzieć przy stole postanawiamy podjechać do DSD i spalić trochę kalorii spacerując.
Na dzień doby niespodzianka, nie ma gdzie zaparkować. Szczęśliwie udaje się znaleźć kawałek wolnego miejsce i ruszamy. Stok nieczynny, ale dzieciaków na sankach mnóstwo.

Ludzi tłum © djk71

Na szczęście kilka kroków dalej już pusto.

Skałki w DSD © djk71

Szczególnie kiedy wybieramy wyjątkowo rzadko uczęszczaną ścieżkę.


A tu już spokojnie © djk71

Po drodze trochę niespodzianek i ciekawostek...

Hmmm... co tam za kabel się ciągnie? © djk71

I sporo miejsc gdzie po błotku wcale łatwo się nie idzie :-)

I pod górkę © djk71

Mimo to dajemy radę.

Klimaty DSD © djk71

Odwiedzamy kapliczkę św. Barbary, a potem Red Rocka skąd wynosimy parę kilo gliny -) Pewnie kolejką dałoby się wywieźć więcej, ale ta chyba teraz nie jeździ...

Kolejka ma już chyba wolne © djk71

Wracamy przez Segiet. Jest pięknie.

W Segiecie © djk71

Kalorie spalone :-)

Spacer po górach przed zawodami

Piątek, 9 października 2020 · Komentarze(0)
Nigdy nie byłem w Bieszczadach... jesienią.

W tym roku nic nie zapowiadało żeby miało się to zmienić. A jednak... FB podpowiada mi, że w październiku odbywa się tam Ultramaraton Bieszczadzki. Oczywiście nie biorę pod uwagę dystansu ultra (52 lub 90 km) ale coś krótszego. Rzucam hasło w domu i... szybka decyzja: jedziemy. Wypisujemy wnioski o dwa dni urlopu skoro już jedziemy tak daleko i w czwartek rano ruszamy w drogę. Trochę później niż planowaliśmy więc na gorąco modyfikujemy plany.

Zatrzymujemy się po drodze w Sanoku.

Sanok © djk71

Informacja Turystyczna akurat dziś nieczynna, ale i tak pewnie pokierowaliby nas na zamek.

Zamek w Sanoku © djk71

Sam zamek nie robi wielkiego wrażenia, ale wystawy mające tam miejsce to i owszem ;-)

Ikony w Sanoku © djk71

Ciekawe © djk71

Przypomina mi się jak mając 16-19 lat spędzałem godziny w katowickim BWA (Biurze Wystaw Artystycznych), okolicznych muzeach, czy nawet na wystawach w EMPIKu. Spędzałem tam całe dnie, niejednokrotnie kosztem... Nie mogę napisać czego :)

Uwielbiam takie klimaty © djk71

I choć nigdy nawet nie udawałem znawcy sztuki, to uwielbiałem to. Mnie po prostu coś się podobało, lub nie. Ruszało lub nie... Czemu gdzieś, kiedyś to się skończyło... Sam nie wiem...
Dzisiejsza, zdecydowanie za krótka wizyta w galerii przywróciła te wspomnienia...

Nie każdy lubi taki klimat © djk71

Cieszę się tylko, że nie mieszkam w Sanoku.. bo zbankrutowałbym... Chyba, że można wykupić abonament...
Hmmm © djk71

Meldujemy się w klimatycznej lokalizacji samym centrum Cisnej.

Troll © djk71

Jest z kim posiedzieć © djk71


A to nad łóżkiem w Trollu © djk71

Wieczorem udaje nam się jeszcze zaliczyć naleśniki giganty w Chacie Wędrowca :-)

Są większe niż się wydaje © djk71

Nakarmiwszy ciało i duszę zaczynam planować piątkowy dzień. Chcemy wybrać się gdzieś w góry, gdzie jeszcze nie była moja żona, gdzie nie będzie ludzi i gdzie uda się zrobić jakąś pętlę :-)

Kiedy w piątkowy poranek wychodzimy z kwatery pogoda nie zapowiada niczego dobrego. Chwilę później musimy zatrzymać się na obwodnicy... Jest pięknie....

Piękny poranek © djk71

Dojeżdżamy do Wołosatego na tyle wcześniej, że bez problemu udaje się zająć miejsce na parkingu. Chwila wątpliwości w co się ubrać i ruszamy w stronę Przełęczy Bukowskiej. Początek łagodnie i w miarę spokojnie, tłumów nie ma, ale ludzi więcej niż  bym się spodziewał.

Kawał roboty © djk71

Pogoda się poprawia.

Jest pięknie © djk71

Dochodzimy do Przełęczy Bukowskiej. Choć wydawało mi się, że że jesteśmy na uboczu to ludzi jak na popularnych szlakach. Jesteśmy na ukraińskiej granicy.

Tam już Ukraina © djk71

Odbijamy na północ.

Bieszczadzkie klimaty © djk71

Przed nami Rozsypaniec i Halicz.

Chce się iść © djk71

Po drodze ktoś mnie woła. Nie wierzę. Spotykamy koleżankę z mężem. No cóż, dzikie, odludne, zapomniane Bieszczady... :-)

Na Haliczu © djk71

Resztę trasy przemierzamy wspólnie. Super się idzie, super się rozmawia... Cudowne widoki...

Chce się iść © djk71

Tylko przed Tarnicą zaczyna być jak przed... Giewontem... Tego się nie spodziewaliśmy...

Coraz więcej ludzi © djk71

Super udany dzień.

Idziemy © djk71

Idziemy © djk71

Nie do końca jestem pewien, czy ponad dwadzieścia dwa kilometry po górkach na dzień przed biegiem górskim to dobry pomysł, ale grzech było nie wykorzystać tego dnia.

Jak się potem okaże w niedzielę, nie uda się już pospacerować po górach... Deszcze i mgły skutecznie nas do tego zniechęcą. 

Zamiast tego odwiedzamy najpierw Muczne i tamtejsze żubry...

Żubry, Muczne © djk71

... a potem wybieramy zwiedzanie Zalipia w drodze powrotnej do domu.

W Zalipiu © djk71

W Zalipiu © djk71

Może to nie do końca mój klimat, ale zawsze chciałem tu przyjechać i zobaczyć tę osławioną wioskę.

W Zalipiu © djk71

Fajnie, że ludziom chce się coś takiego robić...

Pomalować można wszystko © djk71

Choć przyznaję, że inaczej sobie to miejsce wyobrażałem.

W Zalipiu © djk71

W Zalipiu © djk71

Niemniej jednak cieszę się, że udało się tu w końcu dotrzeć.

Nawet rower pomalowany © djk71

Rozruch po wczorajszym

Niedziela, 30 sierpnia 2020 · Komentarze(0)
Wczorajsza Zbójnicka Śleboda dała mi nieźle w kość.
Byłem tak zmęczony, że prawie nie spałem w nocy. O 4:30 wstałem na dobre. Czułem zmęczenie.
Po śniadaniu trzeba było się spakować i ruszyć w drogę powrotną. Nie chciało nam się jednak od razu wracać i postanowiliśmy jeszcze coś zrobić.
Były w planie górki, ale ostatecznie stanęło na emeryckim spacerze. i też było pięknie. Choć ludzi... milion..

Trzy Korony © djk71