Drugi tydzień wyzwania czas zacząć. Wczoraj przerwa, a dziś zmęczony, ale idę. I jest jak zwykle... wystarczy wyjść, a potem już jest świetnie. W słuchawkach nowa płyta Janerki, ale jakoś pierwsze przesłuchanie mi nie podeszło :-(
Dwa dni wolnego w tym tygodniu już wykorzystałem więc nie ma wyboru, dziś i jutro bieganie :-) Nawet jak na dworze zimno... Do tego Adaś pobiegł więc nie wytłumaczenia :-)
Dziś znów sam. Zakładam bieliznę termiczną, koszulkę i kurtkę. I ciepłą czapkę.
Wczoraj delegacja do Poznania, a potem mecz w Dąbrowie. Nie było już miejsca na biegania. Dobrze, że wybraliśmy 5/7, a nie 7/7 :-) Dziś nie ma wymówki, znów z żoną.
W pracy spotykam się po długiej przerwie z Adamem. Od słowa do słowa rzucamy sobie wyzwanie. Wracamy do regularnego biegania. Pięć biegów po 5 km w każdym tygodniu, przez miesiąc. Wydaje się do zrobienia ;-)
Kiedy dzielę się tą informacją z żoną, mówi, że idzie ze mną z kijami. To dobry pomysł, będę mógł truchtać wolniej :-) Za to dłużej :-)
Kolejna (dziesiąta) Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa. Kolejna z żoną. Dziś przez całą trasę. Nie biegam ostatnio więc bardzo mi pasuje truchtanie obok maszerującej z kijkami małżonki. Przynajmniej mamy ładne zdjęcie :-)
Zupełnie przypadkowo, w ostatniej chwili, zapisałem się na zorganizowany w Katowicach bieg pod hasłem "Nie śpij, bo Cię przegłosują". Jakoś tak coś wewnętrznie kazało pobiec.
Mimo chłodnego poranka, przyjeżdżam wraz z żoną do katowickiej Doliny Trzech Stawów. Odbieram numerek, chipa i fajną koszulkę. Przebieram się i idziemy na start.
Choć zwykle ne biegam w bawełnianych koszulkach, tym razem, podobnie jak wielu innych zawodników założyłem ją z przyjemnością. Dystans to raptem cztery kilometry, ale zbyt mocny start dał o sobie znać w połowie. Na szczęście dałem radę :-)