Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2014

Dystans całkowity:808.61 km (w terenie 337.00 km; 41.68%)
Czas w ruchu:43:50
Średnia prędkość:18.45 km/h
Maksymalna prędkość:64.27 km/h
Maks. tętno maksymalne:210 (115 %)
Maks. tętno średnie:171 (93 %)
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:57.76 km i 3h 07m
Więcej statystyk

Ciupaga Orient

Sobota, 7 czerwca 2014 · Komentarze(5)
Uczestnicy
Ciupaga Orient

Choć wczoraj wszystko przygotowane, dziś budzimy się wcześnie. Śniadanko, rozmowy ze znajomymi i oczekiwanie na start. Chwila wątpliwości co zabrać do plecaka. To w końcu góry więc pogoda może się szybko zmienić, ryzykuje jednak i nie biorę nic do ubrania. Zamiast tego wolę wziąć więcej picia - w zapowiedziach było, że 80% to teren i szanse na sklep są niewielkie.

Wg zapowiedzi mamy dziś dwie pętle:
pierwsza - ok. 110km i 3000m przewyższeń (80% teren) - kolejność zaliczania punktów dowolna
druga - ok. 45 km i 1250m przewyższeń (70% teren) - kolejność zaliczania punktów obowiązkowa

Wczoraj cieszyłem się, że pogoda ma być idealna 15-20 stopni i bezchmurne niebo. Dziś się okaże, że temperatura będzie sięgała 25 stopni, a w słońcu termometr przed większość trasy będzie pokazywał 30-31 stopni. Bezchmurne niebo będzie naszym koszmarem.

Błękitne niebo to nie zawsze to co lubię © djk71

Dostajemy dwie mapy w skali 1: 50 000 - jedną A4 i jedną A3. Niespodzianką są opisy punktów na osobnej kartce, a właściwie na.... etykiecie samoprzylepnej.

Odprawa © djk71

Rozrysowujemy z Darkiem trasę i ruszamy.

PK 5 - złamane drzewo
Łatwy dojazd do punktu. Mijamy się z kilkoma zawodnikami.

PK 3 - kępa drzew
Pierwsze podjazdy, na szczęście punkt prosty, choć niektórzy docierają do niego na przełaj przez pola przez co nam zbiera się ochrzan od pracującego w polu rolnika. Trzeba przyznać, że miał rację.

Zdezorientowani © djk71

Amiga łapie kapcia, co wszyscy znajomi, których tu spotykamy przyjmują z uśmiechem - tradycji stało się zadość.

Pierwszy dziś kapeć... na szczęście ostatni © djk71

PK 2 - przecięcie drogi ze strumieniem
Zjeżdżamy do Łętowni i jedziemy do punktu. Chwila poszukiwań i mamy kolejne dziurki na karcie.

Przed punktem © djk71

PK 1 - kopiec kamieni
Podjazd na Groń (810 m n.p.m.) daje w kość. Część z buta.

Wreszczie u góry © djk71

Na górze rozpędzamy się i mijamy punkt. Powrót i jest, choć nie opisałbym tego jako kopiec kamieni :-)

Jeszcze trochę © djk71

PK 4 - zakręt szlaku
Na zjeździe czuję się pewniej niż dotychczas bywało, ale i tak w kilku miejscach schodzę z roweru. Darek zalicza glebę. Chwilę później, próbując wyjechać z koleiny ja również leżę. Czuję przedramię, kolano i brodę ale na szczęście to tylko lekkie uderzenie.

Darek osłabiony po ostatniej kontuzji sugeruje żebyśmy jechali osobno, każdy we własnym tempie. Nie do końca jestem pewien, czy to dobry pomysł, ale ostatecznie decydujemy się na rozdzielenie.

Opis punktu i wyraźna strzałka na drzewie sugeruje, że punkt jest gdzie indziej niż na mapie. Jednak punkt jest tam, gdzie jest zaznaczony na mapie.

PK 21 - róg młodnika przy ogrodzeniu
Długi zjazd. Przy dojeździe do punktu spotykamy wracających Zdezorientownych. Kiedy ja wracam z punktu - spotykam Darka.

PK 20 - róg polanki

Hałda? Tutaj? © djk71

Kolejny męczący podjazd. Zaczyna mnie boleć głowa. Początek odwodnienia? Mam nadzieję, że nie. Pięknie tu, ale wysoko.

Piękny widok © djk71

Chciałoby się posiedzieć, poleżeć, ale nie ma czasu. Na zjeździe mijam Darka, a potem... Agatę i Bartka... Dziwne bo byli przede mną.

PK 18 - róg ogrodzenia
W Bystrej uzupełniam zapasy picia w sklepie. Wjeżdżam na czerwony szlak. Dalej w lewo na zielony rowerowy. Jest skręcam i jadę. Po chwil nie zgadza mi się kierunek, za bardzo na południe. Jadę jednak jeszcze kawałek mając nadzieję, że szlak zakręci. Niestety oprócz pierwszego znaku na skrzyżowaniu nie ma kolejnych. Trochę na azymut ale znów drogę zakręca, ostatecznie zjeżdżam... do Bystrej.

Trudno zaliczę punkt "od dołu". Jadę asfaltem, dojeżdżam do Jaromin, mijam zabudowania, skręcam w lewo i... coś mi każe zawrócić na inną ścieżkę. Przejeżdżam pół kilometra i to nie to. Wracam. Znów spotykam Darka, a po chwili na punkcie Zdezorientowanych.

PK 15 - szczyt małego pagórka
Długi asfaltowy podjazd, mijam Zbyszka, który mknie w przeciwnym kierunku. Na mapie są dwie remizy, za pierwszą mam skręcić w teren. Dojeżdżam do remizy, ale coś za daleko, linijka wskazuje, że to już ta druga. Co prawda przejeżdżający zawodnicy sugerują mi, że punkt jest kawałek dalej, ale myślę, że zaliczyli punt z trasy turystycznej. Cofam się i wjeżdżam już we właściwą ścieżkę. U góry chwila poszukiwań punktu z zawodnikami z trasy turystycznej. Znaleźli pierwsi, dzięki za pomoc.

PK 19 - stadnina (bufet)
Bufet - tego potrzebowałem. Chwila w cieniu, coś do zjedzenia, litr picia na miejscu i jeszcze coś na drogę. Bogu dzięki, że bufet nie był na przeciwko, gdzie było piwo, bo pewnie bym się skusił, a potem... umarł...

PK 16 - przepust
Żółty szlak, zielony rowerowy i... mijam zjazd na południowy zachód jadąc niebieskim w dół. Trudno dojadę do punktu z drugiej strony nadrabiając trochę kilometrów. Wydaje mi się, że punkt w rzeczywistości był nieco przesunięty, kolejna przecinka, ale głowy nie dam.

Ku pamięci © djk71

PK 17 - przepust
Wracam do Sidziny i prosty dojazd do kolejnego punktu. Chwilę później przed Sidzinką Małą robię przerwę i analizuje mapę. Jest już po siedemnastej, a na mecie muszę być przed dwudziestą drugą. Do tego nie mam lampek, ani niczego cieplejszego - zakładałem, że wrócę na metę wcześniej i zabiorę coś na drugi etap. Teraz już wiem, że nie mam co marzyć o drugim etapie.

W planach miałem PK 14, ale tu czekałoby mnie kupę terenu i podjazdy, a potem długi przelot na PK 10, mogę nie zdążyć przed zmierzchem. Odpuszczam. Teraz jadę PK 8 co też oznacza długi bezsensowny przelot. Gdybym sprawdził czas wcześniej to w innej kolejności zaliczałbym ostatnie cztery punkty  ;(

PK 8 - przepust
Postanawiam jechać żółtym szlakiem mijając kolejny raz bufet. Ruszam i spotykam Darka jadącego z przeciwka. Zdecydowanie odradza mi jazdę tędy opisując ten odcinek słowem oznaczającym nawóz naturalny... Cofam się wraz z Amigą. Ruszamy zieloną rowerówką by po chwili skręcić za bardzo w prawo. Jedziemy ścieżką, której nie ma na mapie i lądujemy przy skrzyżowaniu zielonegu szlaku z rzeką Głazówką. Darek jedzie na szesnastkę a ja na ósemkę.

Długi zjazd w stronę Wysokiej. I jest kolejny przepust. Krótkie spotkanie z Grzesiem.

PK 7 - róg las
Kiedy zatrzymuję się aby zerknąć na mapę podchodzą quadowcy oferując pomoc. Chwalą się, że też jeżdżą na orientację ale z GPS-em. Mapa chyba ich przeraża :-) Bezbłędnie docieram do punktu.

PK 6 - przepust kolejowy
Fajny zjazd do punktu. To już ostatni dziś punkt.

Ostatni dziś punkt © djk71

Wstępnie miałem zaznaczony powrót to samą trasą, ale wygląda, że jadąc dalej ścieżką będzie krócej.

Słońce zachodzi nad Jordanowem © djk71

Meta
Docieram do mety totalnie zmęczony. Okazuje się, że na drugą pętle wyjechały... 3 osoby. To świadczy o tym jak było trudno. Nikt z tej trójki nie zdobył kompletu.

Kąpiel, piwo i pierogi na Rynku. Czuję zmęczenie, ale podobało mi się bardzo. Endomondo pokazało 3300m przewyższeń na 115 km. Nie wiem czy tyle było, ale  dostaliśmy wszyscy nieźle w kość, słońce w tym pomogło.

Fajna organizacja, przesympatyczna atmosfera w bazie. gdyby nie to, że rano musimy wcześnie wyjechać to after party pewnie by się mocno przeciągnęło. :-)

Kadencja: 72


Przed Ciupagą

Piątek, 6 czerwca 2014 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Przed Ciupagą

Przyjeżdżamy do Jordanowa na kolejna imprezę na orientację - Ciupaga Orient. Rozpakowujemy się i póki jeszcze jasno jedziemy się chwilę przejechać. Ja chcę przede wszystkim sprawdzić nową oponę. Okazuje się, że mam lekkie bicie. Prawdopodobniej efekt łatki. po powrocie zmieniam dętkę, jest lepiej. Krótka przejażdżka pokazuje, że jutro będzie wesoło :-)

Słońce zachodzi w Jordanowie © djk71


Kadencja: 75

Zabrze żąda dostępu do morza

Czwartek, 5 czerwca 2014 · Komentarze(3)
Zabrze żąda dostępu do morza

Dziś trening o poranku. Wieczorem nie będzie czasu.

W Rokitnicy billboard informujący o zabrzańskim pomyśle na tegoroczną Industriadę - Zabrze żąda dostępu do morza!
Już za tydzień powstanie w mieście port, plaża, latarnia... i to wszystko 14 czerwca kiedy... nie będzie mnie w mieście... :(


Zabrze żąda dostępu do morza © djk71

Dzisiejszy trening rozpisany jakby pod sobotnią Ciupagę :-) Przypadek, czy nie? Fajnie wygląda na wykresie z Endomondo :-)

Wcześnie rano © djk71

Wracając do domu mijam kolejne spalone auto na osiedlu.

Już nie pojedzie © djk71

Kadencja: 76


25 lat wolności i gitary

Środa, 4 czerwca 2014 · Komentarze(7)
25 lat wolności i gitary

4 czerwca 1989 - równo trzech tygodni zabrakło mi do tego abym mógł pójść głosować. Bolało tym bardziej, że przecież to był okres działania w Śląskim Ruchu Ekologicznym, który dość blisko związany z Ruchem Wolność i Pokój, Solidarnością... To koledzy z tych kręgów karmili mnie m.in. Kaczmarskim, to od nich dowiadywałem się tego o czym jeszcze nie do końca głośno mówiono. To wtedy dostawałem do ręki do kolportażu pierwsze ulotki, gazetki, które mimo, że były bardziej ekologiczne niż polityczne to przez to, że nie były do końca legalne - przyprawiały o drżenie serca. Kleiłem plakaty, manifestowałem, blokowałem ruch uliczny i... nie mogłem pójść na wybory. Ciężko było to zaakceptować.

Dziś od rana głośno o tych wyborach we wszystkich mediach, nawet Google ma zmienione logo :-) Aż trudno uwierzyć, że tak wiele osób nie wie co się wtedy wydarzyło. Jeżdżąc dziś widziałem... jedną flagę. Wiem, że to nie jest oficjalne święto, ale jakoś tam chętniej bym dziś zobaczył flagi niż w niektóre inne dni.

Dużo dziś wspomnień, porównań, jak było kiedyś, jak jest dziś...

Spoglądając w domu na ścianę przypomniało mi się jak przed 1989 rokiem chciałem kupić gitarę. Nie było to proste. W końcu któregoś dnia wracając do domu zobaczyłem dostawę instrumentów do jedynego muzycznego w Zabrzu i pudełka, które mogły kryć mój wymarzony instrument.

Na drugi dzień rano zamiast do szkoły (mam nadzieję, że moje dzieci tego nie czytają) ustawiłem się bladym świtem w kolejce przed sklepem. Byłem drugi! Po kilku godzinach otworzono sklep i... gitary były! Podszedłem do lady i poprosiłem o gitarę.
"Którą?" zadała niespodziewane pytanie ekspedientka. Nie byłem przygotowany na to. Nie znałem się na tym, nie umiałem grać, chciałem się dopiero nauczyć.
"Największą" odpowiedziałem. I taką dostałem. Byłem wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. To nic, że nie maiłem nowych spodni (bo pieniądze były na nie przeznaczone), miałem gitarę! Do dziś jest w domu. Wraz z kilkoma innymi. Teraz można sobie na to pozwolić, jest w czym wybierać...

Jeszcze jednak gdzieś się zapodziała © djk71

Kadencja: 96