Wycieczka zagraniczna
Wtorek, 5 lipca 2011
· Komentarze(6)
Kategoria pomorskie, Z kamerą wśród..., Samotnie, Polska niezwykła, od 50 do 100km
Wycieczka zagraniczna
Po maratonach miałem zamiar skrócić urlop i wrócić do domu. Dałem się jednak na mówić na jego kontynuację i wylądowaliśmy w Chmielnie - miejscu położonym w najbardziej chyba malowniczej części tego regionu. Dawno nie byłem w tych okolicach, a moja rodzinka chyba nigdy. Wczoraj doprowadziłem rower do porządku po maratonach: czyszczenie, wymiana klocków - na Azymucie wracając do mety o mało nie przestawiłem kamienicy, bo zapomniałem, że przestały działać - zajęło mi to więcej czasu niż myślałem, tak więc z jazdy już nic nie wyszło.
Dziś ruszyłem w drogę już po szóstej rano. Szybko przekonałem się, że wzgórza wśród jezior nie tylko ładnie wyglądają ale również potrafią dać w kość. Do Kartuz dojechałem przez las lekko (?) spocony ;-) Nad Jeziorem Karczemnym na ławeczce asesora (jest wszędzie zaznaczona ale nie znalazłem opisu, czemu jest wyróżniona) korekta ustawień hamulców - coś lekko ocierał tył. Nie wjeżdżając do centrum skręcam na zielony szlak i zaraz po wjeździe do lasu drogę zastępuje mi czapla… Mnóstwo ich tutaj.
Jadę do Łapalic w stronę rozpoczętej w latach 80-tych budowy zamku. Jakiś artysta miał fantazję, ale brakło mu pieniędzy. Niestety nie wiele widać, bo w z związku z wypadkami jakie miały tam miejsce budowa została ogrodzona wielkim murem.
Ciekawiej wyglądają końskie fryzury - irokez?
Objeżdżam Jezioro Białe podziwiając z innej strony panoramę Chmielna.
Postanawiam pojechać gdzieś dalej… tablice miejscowości wskazują, że być może przekroczyłem już granicę… język dziwny...
Po chwili rzeczywiście… Jest Rzym…
Trochę błota i piasku i decyzja… gdzie teraz?
Oba miejsca niczym się nie wyróżniają…
Wyjeżdżam nad Jeziorem Lubygość. Wita mnie ciekawa grota i fajna droga wzdłuż jeziora, która niestety kończy się przy jego końcu.
Późno już i nie chce mi się przedzierać przez krzaki, tym bardziej, że to teren rezerwatu. Wracam i inną drogą dojeżdżam do Diabelskiego Kamienia. Duży.
Chwila na popas i wracam do domu. O ile wcześniej co chwilę kontrolowałem drogę z mapą to teraz już bez problemów jadę w stronę do domu.
Niezbyt szybko, nie wiem czy to zmęczenie, czy podjazdy, czy po prostu chęć obcowania z przyrodą i oderwania się od wszystkiego…
Po maratonach miałem zamiar skrócić urlop i wrócić do domu. Dałem się jednak na mówić na jego kontynuację i wylądowaliśmy w Chmielnie - miejscu położonym w najbardziej chyba malowniczej części tego regionu. Dawno nie byłem w tych okolicach, a moja rodzinka chyba nigdy. Wczoraj doprowadziłem rower do porządku po maratonach: czyszczenie, wymiana klocków - na Azymucie wracając do mety o mało nie przestawiłem kamienicy, bo zapomniałem, że przestały działać - zajęło mi to więcej czasu niż myślałem, tak więc z jazdy już nic nie wyszło.
Dziś ruszyłem w drogę już po szóstej rano. Szybko przekonałem się, że wzgórza wśród jezior nie tylko ładnie wyglądają ale również potrafią dać w kość. Do Kartuz dojechałem przez las lekko (?) spocony ;-) Nad Jeziorem Karczemnym na ławeczce asesora (jest wszędzie zaznaczona ale nie znalazłem opisu, czemu jest wyróżniona) korekta ustawień hamulców - coś lekko ocierał tył. Nie wjeżdżając do centrum skręcam na zielony szlak i zaraz po wjeździe do lasu drogę zastępuje mi czapla… Mnóstwo ich tutaj.
Czaple - dużo ich tu© djk71
Jadę do Łapalic w stronę rozpoczętej w latach 80-tych budowy zamku. Jakiś artysta miał fantazję, ale brakło mu pieniędzy. Niestety nie wiele widać, bo w z związku z wypadkami jakie miały tam miejsce budowa została ogrodzona wielkim murem.
Komuś zamarzyło się królestwo© djk71
Ciekawiej wyglądają końskie fryzury - irokez?
Prosto od fryzjera© djk71
Objeżdżam Jezioro Białe podziwiając z innej strony panoramę Chmielna.
Chmielno - tam mieszkamy© djk71
Postanawiam pojechać gdzieś dalej… tablice miejscowości wskazują, że być może przekroczyłem już granicę… język dziwny...
Trudny język© djk71
Po chwili rzeczywiście… Jest Rzym…
Roma© djk71
Trochę błota i piasku i decyzja… gdzie teraz?
Świat się kurczy© djk71
Oba miejsca niczym się nie wyróżniają…
Wyjeżdżam nad Jeziorem Lubygość. Wita mnie ciekawa grota i fajna droga wzdłuż jeziora, która niestety kończy się przy jego końcu.
Grota© djk71
Późno już i nie chce mi się przedzierać przez krzaki, tym bardziej, że to teren rezerwatu. Wracam i inną drogą dojeżdżam do Diabelskiego Kamienia. Duży.
Diabelski kamień© djk71
Chwila na popas i wracam do domu. O ile wcześniej co chwilę kontrolowałem drogę z mapą to teraz już bez problemów jadę w stronę do domu.
Niezbyt szybko, nie wiem czy to zmęczenie, czy podjazdy, czy po prostu chęć obcowania z przyrodą i oderwania się od wszystkiego…