Myślenice - objazd(?) trasy maratonu
Środa, 19 sierpnia 2015
· Komentarze(3)
Kategoria do 50km, małopolskie, W górę, W towarzystwie, Z kamerą wśród...
Nie, nie zamierzam
startować w maratonie. Nie dorosłem do typowych maratonów i chyba już nigdy nie
dorosnę. Za to koledzy tak i postanowili pojechać na objazd trasy. Korzystając
z chwili czasu jadę z nimi. W sumie w Myślenicach stawia się nas siódemka. Czterech
maratończyków i trzech dla towarzystwa.
Ruszamy spokojnie. Pod górkę, ale bez problemów. Po kilku kilometrach Arek wydaje się mieć mniej powietrza niż powinien mieć. Chwila przerwy na łyk picia i… walkę z mleczkiem :-)
W końcu ruszamy. Momentami trasa nieco odbiega od śladu ściągniętego ze strony. Tak, czy owak pod górkę. Można się zmęczyć :-) Dalej asfaltowy zjazd i hamulce idą w ruch.
Było w dół to musi być i w górę. Niestety na kolejnym podjeździe po płytach brakuje mi siły. Odpuszczam. Podprowadzam rower do góry.
Kilku kolegów uciekło mi do przodu, dwóch zostało z tyłu, jadę sam. Dobrze, że mam ślad.
W końcu docieram do chłopaków siedzących już w schronisku. Dołączam do nich, a po chwili dołącza reszta.
Krótka przerwa i ustalenie dalszej trasy, z czegoś trzeba zrezygnować, bo zbyt szybko robi się ciemno.
Jedziemy dalej. Znów kawałek, gdzie podprowadzam. Chwilę później jest jeszcze gorzej bo… przed nami zjazd. Niestety tu też odcinek, gdzie zamiast jazdy jest spacer.
Od kilku lat niewiele się zmieniło, nie mam siły podjeżdżać i odwagi żeby zjeżdżać. Pewnie gdybym częściej jeździł w góry byłoby trochę lepiej, choć cudów (szczególnie jeśli chodzi o zjeżdżanie) bym się nie spodziewał.
W końcówce już włączamy światła. Zmęczeni, ale zadowoleni. Wniosek prosty - trzeba częściej w góry jeździć.
Jednak w kontekście sił (a raczej ich braku) pod znakiem zapytania stoi sens startu w KoRNO....
Kadencja: 59
Jeszcze w grupie© djk71
Ruszamy spokojnie. Pod górkę, ale bez problemów. Po kilku kilometrach Arek wydaje się mieć mniej powietrza niż powinien mieć. Chwila przerwy na łyk picia i… walkę z mleczkiem :-)
Jak usunąć mleczko© djk71
Tu coś trzeba wykręcić?© djk71
W końcu ruszamy. Momentami trasa nieco odbiega od śladu ściągniętego ze strony. Tak, czy owak pod górkę. Można się zmęczyć :-) Dalej asfaltowy zjazd i hamulce idą w ruch.
Było w dół to musi być i w górę. Niestety na kolejnym podjeździe po płytach brakuje mi siły. Odpuszczam. Podprowadzam rower do góry.
Kilku kolegów uciekło mi do przodu, dwóch zostało z tyłu, jadę sam. Dobrze, że mam ślad.
Ładnie tu© djk71
W końcu docieram do chłopaków siedzących już w schronisku. Dołączam do nich, a po chwili dołącza reszta.
Kudłacze© djk71
Krótka przerwa i ustalenie dalszej trasy, z czegoś trzeba zrezygnować, bo zbyt szybko robi się ciemno.
Jedziemy dalej. Znów kawałek, gdzie podprowadzam. Chwilę później jest jeszcze gorzej bo… przed nami zjazd. Niestety tu też odcinek, gdzie zamiast jazdy jest spacer.
Od kilku lat niewiele się zmieniło, nie mam siły podjeżdżać i odwagi żeby zjeżdżać. Pewnie gdybym częściej jeździł w góry byłoby trochę lepiej, choć cudów (szczególnie jeśli chodzi o zjeżdżanie) bym się nie spodziewał.
W końcówce już włączamy światła. Zmęczeni, ale zadowoleni. Wniosek prosty - trzeba częściej w góry jeździć.
Jednak w kontekście sił (a raczej ich braku) pod znakiem zapytania stoi sens startu w KoRNO....
Kadencja: 59