40-te urodziny i Grassor 2011

Sobota, 25 czerwca 2011 · Komentarze(24)
40-te urodziny i Grassor 2011

Większość normalnych ludzi imprezy takie jak czterdzieste urodziny obchodzi hucznie w rodzinnym towarzystwie. Ja… nie… Tzn. z najbliższą rodzinką ale rowerowo. I to "na maksa" rowerowo bo… na Grassorze - czyli ok. 300km w 24h z mapą w ręku. Jadę do bazy żeby dokonać reszty procedur rejestracyjnych, a Monika do wczorajszej knajpki zamówić coś konkretnego do zjedzenia. Reszta rejestracji to otrzymanie karty startowej i trochę za małego dla niej woreczka. Koszulki będą potem. Ok. jadę na wczesny obiad i na dzień dobry niespodzianka… urodzinowy tort :-)

Urodzinowy "tort" © djk71


Jemy i wracamy akurat na odprawę techniczną. Wczoraj dyskutowaliśmy czy na imprezie się lampiony, czy tylko kartki na drzewach.

Dziś dowiadujemy się od organizatora, że na punktach są lampiony, a lampion wygląda tak… mówi Daniel pokazując na kartkę papieru ;-)

Dostajemy mapy, na których zaznaczone są tylko 4 z 20 punktów, o lokalizacji pozostałych dowiemy się w trakcie odkrywania kolejnych punktów.

Chwila zastanowienia się i decydujemy się zacząć od PK9 - fundamentu wieży. Wydaje nam się, że już bardziej na zachód nie będzie punktów, a za to odkryją nam się kolejne. Po chwili na trasie spotykamy Pawła Brudło i Grzegorza Liszkę, czyli czołówkę zawodników startujących w maratonach na orientację. To utwierdza nas w przekonaniu, że wybraliśmy dobry wariant. Później jeszcze spotykamy się z nimi kilkukrotnie na trasie.

W drodze do punktu jedno małe potknięcie… skręcamy przed mostkiem zamiast za i nadrabiamy 2km. Dojeżdżamy w okolice punktu, chwila poszukiwań i obecność innych zawodników na punkcie pozwala nam go łatwo zlokalizować.

Przerysować punkty... © djk71


Lampion? © djk71


Jest 12:45. 45 minut od startu - jest dobrze. Dowiadujemy się gdzie są punkty 5, 6 i 10.

Jedziemy na PK6 - Wiadukt, na dole na skarpie ok. 20m na W. Jedziemy asfaltem przez Walcz. Szkoda, że nie ma czasu na dokładniejsze zobaczenie miasta. Może następnym razem. Bez problemu znajdujemy punkt. Chwilę wcześniej Monika zalicza glebę na piachu ale na szczęście bez większych obrażeń.

Na punkcie jesteśmy o 13:32, 47 minut od poprzedniego. Nieźle. W takim tempie… oczywiście wiemy że później będzie gorzej, ciemniej, zimniej… Dowiadujemy się gdzie jest PK2.

Tymczasem ruszamy na PK5 - Przepust na dole nasypu, ok. 30m na SE. Dobrze nam się jedzie więc bez kombinacji asfaltem… Nasyp odnajdujemy bez problemu. Punktu chwilę szukamy brodząc w pokrzywach. Po chwili jest.

Więc tu jesteś... © djk71


To już trzeci - jest 14:40, 1:08 od punktu poprzedniego, ale to wciąż dobrze.

W drodze na PK2 - skrzyżowanie dróg, drzewo na NE - zatrzymujemy się na chwilę przy sklepie uzupełnić napoje i zjeść coś, mam ochotę na drożdżówkę.

Jedziemy przez Różewo i Skrzatusz. Docieramy do skrzyżowania ale od obecnych tam zawodników, że punktu nie ma. Z naszych wyliczeń wynika, że skrzyżowanie powinno być 200m dalej. Jedziemy. Po chwili jeden z kolegów woła, że jest. Tam gdzie miał być - 15:49, 1:09 od wcześniejszego punktu. Dobrze, cztery punkty i średnio niecała godzina na punkt.

Z "dwójki" decydujemy się zjechać do drogi niebieskim szlakiem. Niestety po chwili znikają oznaczenia szlaku i lądujemy w zbożu.

Przedzieramy się prowadząc rowery. Co ciekawe po chwili znów widzimy oznakowanie szlaku. Ciekawe. Chyba nikt prócz nas i może jeszcze kilku zawodników tym szlakiem w tym roku (a może i w w latach poprzednich) nie szedł…

Niebieskim szlakiem © djk71


Monika gubi na szlaku okulary. Na szczęście nie korekcyjne. Pięknie tu, chwila odpoczynku i jedziemy dalej.

Piękna nasza Polska... © djk71


W drodze na PK8 - jar - łapie nas ulewa ale nie chce nam się ubierać, widać, ze to przejściowe wiec zdążymy wyschnąć. Jar jest długi, szukamy punktu z jeszcze jednym zawodnikiem. Kiedy już wydaje nam się, że coś jest nie tak pada okrzyk: Jest! Dobrze, bo jeszcze chwila i zaczęlibyśmy się zastanawiać czy na pewno jesteśmy w dobrym miejscu.

Tu już da się przejść... © djk71


17:22 - 1:33 od poprzedniego punktu, średni czas na zdobycie punktu - 1:04. Wciąż dobrze, choć tu straciliśmy trochę czasu na chodzenie. Dowiadujemy się gdzie jest PK1 i PK4.

Jedziemy na PK1 - skraj lasu. Po drodze decydujemy się uzupełnić zapasy na stacji benzynowej w Starej Łubiance. Mam ochotę na coś ciepłego. W pobliskim barze zamawiam hot-doga i barszcz z krokietem. Mam nadzieję, że nie spowoduje to żadnych komplikacji żołądkowych, ale potrzebuję czegoś ciepłego. Trochę za dużo czasu nam tu schodzi ale odpoczynku chyba też potrzebowaliśmy.

Czas coś zjeść... © djk71


Kompas i linijka doprowadzają nas do PK1. Teraz wystarczy zejść w dół i powinien być punkt. W tym samym momencie właśnie stamtąd dopiero słyszymy: Tu! Właśnie z tego miejsca :) O.. Gdzieś już widzieliśmy kolegę ;-)

19:14 - 1:52 od poprzedniego punktu (bar!!!), średnio 1:12 punkt. Pomimo przerwy na jedzenie wciąż jest dobrze. Powyżej oczekiwań.

Jedziemy na PK4 - wysadzony most kolejowy, zachodni przyczółek, na dole. Krajówka ale zbyt dużego ruchu nie ma. Kiedy zastanawiamy się, czy to na pewno ścieżka w którą mieliśmy wjechać, wyjeżdża kolega, z którym się ostatnio cały czas mijamy. "Tędy!" woła i jedziemy. Szybko odnajdujemy nasyp i szukamy wysadzonego mostu. Tylko jak on wygląda i ile po nim pozostało? Nie ma. W pewnym momencie Kosma woła, że jesteśmy (tu pada niecenzuralne słowo)… bo nasyp to jest to po czym jechaliśmy poprzednio, a to jest wał.

Ok, wracamy i szukamy mostu, nie ma ;-( Jeszcze raz, jest coś co kiedyś mogło być mostem ale punktu nie ma. Coś jest nie tak.

Jeszcze raz rzut oka na mapę, na teren. Nie, no oczywiście na początku szukaliśmy dobrze, tylko most jest pewnie dalej. Jest. Nawet widoczny.

Wysadzony most © djk71


Ktoś urwał perforator © djk71


Tylko czemu nie użyliśmy tu linijki? Zmęczenie?

Masa czasu zmarnowana. 21:12, 1:58 od ostatniego punktu - koszmar. Jesteśmy na trasie już 9 godzin i 12 minut. Mamy odnalezionych 7 punktów - średnio na punkt 1:18, w tym tempie powinniśmy odnaleźć 18 PK. Jesteśmy realistami i wiemy, że w nocy tak nie będzie. 14-15 byłoby OK.

Jedziemy na PK3 - Ruiny młyna, na dole między jazem, a elektrownią. Punkt wydaje się być prosty do odnalezienia. Na stacji w Ptuszy przekraczamy tory, chwilę szukamy ścieżki, zakładamy czołówki i jedziemy. Docieramy do mostka. Punkt powinien być gdzieś w pobliżu.

Wokół rzeki szeroki pas mokradeł i mgła. Ciemno. Próbujemy z kilku stron i nie ma. Krążymy w kółko. Znów coś jest nie tak. Z oporami ale zgadzam się na propozycję wyjazdu na DK22 i ponowną próbę ataku na punkt z innej strony. Jedziemy strasznie długo, zbyt długo. W końcu asfalt. Zimno. Szukamy jakiegoś punktu odniesienia. Nic nam nie pasuje. W realu o wiele więcej ścieżek niż na mapie. Jedziemy do Prąd i spróbujemy odmierzyć właściwą odległość. Jest most.

Wracamy. Monika się trzęsie z zimna. Nie mamy nic więcej do ubrania. Nie ma sensu w takim stanie jechać dalej. Jest 0:48. Ponad 3,5h od poprzednio odnalezionego punktu. Decydujemy się przespać chwilę i ogrzać. Jedziemy w stronę Szwecji. 1:30 kładziemy się na chwilę. Wstajemy kiedy jest już zbyt jasno.

Ruszamy w stronę PK10 - pomnika. Lasami, co chwilę mijając tabliczki TEREN WOJSKOWY - WSTĘP WZBRONIONY. Ciekawe czy prędzej nas zatrzymają czy zastrzelą. Do punktu docieramy o 4:48, czyli 7:36 minut od poprzedniego punktu. Średni czas zdobycia punktu wzrasta z 1:18 do 2:06. :-( Już nie jest dobrze.

O świcie przy pomniku © djk71


Dowiadujemy się gdzie jest PK13 - Ruiny mostka, słup pod spodem.

Ruszamy w tamtym kierunku. Jedzie się długo. Chyba czujemy zmęczenie. Posilamy się, w ruch idzie jakiś napój energetyczny.

Dojeżdżamy do punktu. Jest zniszczony mostek. Po raz pierwszy Monika mówi żebym dał karty, teraz ona podbije. Zgadzam się. Okazuje się to być dobrą decyzją. :-)

Zaraz dojdę... © djk71


Wychodząc z wody o mało co nie rozdeptuje pajączka :-)

Pajączek © djk71


Jest 6:42, 1:54 od pomnika, było daleko. Czasu coraz mniej. Dostajemy info o PK15 i PK16. PK16 za daleko więc ruszamy do PK15 - Skrtaj lasu, ok. 5m na N od drogi.

Dalej nie jadę... © djk71


Znów tereny wojskowe i zakazy :-) Docieramy do Starowic. Dyskutujemy czy skręcamy w prawo czy w lewo. Okazuje się, że na mapach zaznaczyliśmy inne warianty drogi. Ostatecznie licho nas kusi i… jedziemy prosto. Szlag by to trafił. Jak można było pojechać drogą, która na mapie nie wiedzie do celu. Nie wiemy gdzie wylądowaliśmy. Nic nam nie pasuje. W końcu zakładamy że jesteśmy w
dobrym miejscu i szukamy punktu. Długo, na dużym obszarze. Nie ma. Po prostu nie ma. Jesteśmy wściekli. Chyba najbardziej ja, za wybór drogi, którą tu dotarliśmy. Co gorsza nie mamy pewności, że szukamy w dobrym miejscu. Wracamy do drogi próbujemy raz jeszcze.

To nie są bociany © djk71


Niestety dojazd do drogi też na azymut i zajmuje sporo czasu. Nie ma czasu na ponowny atak. Tak teraz myślę, że nie znaleźliśmy tego punktu, bo nie wiedzieliśmy co to jest "skrtaj lasu" ;-)

Trudno, już nic nie zrobimy. Wracamy na metę zaliczając po drodze PK7 - bunkier do przechowywania głowic atomowych, na górze przy pł. wejściu. Punkt odnaleziony szybko dzięki obecności tam innych zawodników, którzy chwilę wcześniej zostali w pobliżu zatrzymani przez ochronę. W końcu to tereny wojskowe :-) Jest 10:18, 3:36 od mostka :-(

Punkt jest na bunkrze © djk71


Ile punktów... tylko czasu brak... © djk71


Pędzimy do mety. Co ciekawe wciąż mamy siły, tylko znów nam brakło czasu. Szkoda. Jestem zły. Mogło być inaczej. Znów błędy w organizacji, w nawigacji. I co z tego, że uczymy się na błędach jak wciąż popełniamy nowe, często dużo banalniejsze niż te kiedyś.

Na miejscu posiłek i czekanie na wyniki. Są. Na trasie rowerowej wystartowało 28 osób na dystansie 300km i 5 na trasie 150km.

Jesteśmy z Moniką na 23 miejscu, 10/20punktów, 265km (odliczając dojazd do/z bazy na samej trasie 239km) w czasie 22:55h (czystej jazdy na trasie 13:30h). Wśród kobiet Monika jest 4/4, gdyby zdobyła jeden punkt więcej byłaby trzecia, a ja 20/24. Słabo :-(

Fajnie, że pojechaliśmy.
Fajnie, że dojechaliśmy.
Fajnie, że to mój nowy rekord dystansu, choć szkoda, że nie było trzysetki ;-)
Fajnie, że…
Szkoda, że nie było 300km
Szkoda, że tak mało punktów odnalezionych
Szkoda, że w taki sposób…
Szkoda, że organizacja imprezy nie była taka jak np. Bike Orient, bo ta impreza zasługuje na to…
Szkoda, że…

Dzięki wszystkim za życzenia urodzinowe i przepraszam jeśli nie odbierałem telefonu w trakcie maratonu :)

Komentarze (24)

Wg mnie to rewelacyjny pomysł na urodziny.
Za rok będę musiał myśleć również o 40-tce, więc może pozwolę sobie skorzystać z Twojego pomysłu ;)))

Misiacz 08:01 poniedziałek, 18 lipca 2011

Darek Na spotkanie ze Wschodnimitriadami trzeba sobie zasłużyć ;-)

kosma100 17:57 piątek, 8 lipca 2011

wschodnietriady
Czyli taki błąd jaki my popełniliśmy przy młynie...
Słyszałem, że z Kosmą się poznaliście, a mnie wciąż pominąłeś...
klosiu
Dzięki. Polecam choć raz spróbować takiej zabawy ;-)
keszol
Dzięki :-)
josiv
Ponoć :-)
Krzysiek
Zmęczenie - pewnie tak... trudno być skoncentrowanym tak długo... ale cóż... następnym razem... :-)

djk71 17:53 piątek, 8 lipca 2011

To że nie użyliście linijki przy PK4, oraz późniejsze błędy w nawigacji, złe wybory tras, to - moim zdaniem - efekt zmęczenia. Wbrew pozorom, to nie brak siły na pedałowanie jest problemem, ale zmęczenie psychiczne, które powoduje że człowiek nie umie wykonać prostych czynności po 20 godzinach rajdu. Będąc już na trzecim Grassorze, nauczyłem się koncentrować mimo zmęczenia.

Przyjemna, ludzka relacja z rajdu, do następnego Grassora! :)

Krzysiek,
O jeden PK za daleko

Krzysiek 14:46 środa, 6 lipca 2011

Najlepszego, przed tobą podobno dopiero całe życie :)

josiv 14:31 poniedziałek, 4 lipca 2011

Wszystkiego najlepszego:)

keszol 17:36 czwartek, 30 czerwca 2011

Ciekawy opis. Trochę w takich imprezach kilometrów trzeba nakulać ;). Muszę się kiedyś na takie coś wybrać, zawsze trochę główkowania zamiast czysto fizycznego napieractwa.
Fajny pomysł z tym ujawnieniem następnych punktów w miarę odkrywania poprzednich.

klosiu 11:10 czwartek, 30 czerwca 2011

wschodnietriady Do zobaczenia w Więcborku!
Mam nadzieję, że w końcu poznamy się w realu ;-)
Jak jest w ogóle Real w Więcborku ;-)
Pozdrawiam i do zobaczenia!

kosma100 09:08 czwartek, 30 czerwca 2011

Już wszystko jasne! Zaznaczyłem na mapie nie ten mostek! Byłem na "całym" moście w Nowej Wsi!
Podszedłbym, zagadał... tylko ja nieśmiały jestem.
Do zobaczenia w Więcborku!

wschodnietriady 21:26 środa, 29 czerwca 2011

WrocNam
Wielkie dzięki :-)
kosma100
Dzięki. Zobaczymy.
theli
Dzięki raz jeszcze.
Wskazówki były dobre... tylko...
Upomnij się o piwo, bo jak zmienisz koszulkę to cię nie poznamy ;-)
JPbike
Dzięki Jacku... :)
DARIUSZ79
Dzięki. Oby :-)
biber
Wielkie dzieki
kosma100
Oby nie w trakcie azymutu :-)
Anonimowa karla76
Dzięki, jak Cię znam to będziesz cuda wyprawiała w tym wieku :-)
ewcia0706
Dzięki. To już zaczynam się martwić 50-tką :)
wschodnietriady
Może w końcu poznamy się na jakiś zawodach? Podszedłbyś, zagadał ;-)
PK13 wydawał się prosty. Na drodze z pasem startowym odbijała droga w prawo na jakąś wioskę (nie mam teraz mapy więc nie pamiętam), odmierzając stamtąd odległość trafiało się na ścieżkę, która wiodła wprost do mostka. Nie wiem czemu ludzie mieli z tym problemy, ale tak to jest jednym idzie tu, innym tam...
kosma100
Uaktualniłem już.
niradhara
Dzięki Elu :-)
amiga
:) Dzięki. I tak nie jeżdżę tak szybko jak Ty :-)

djk71 18:51 środa, 29 czerwca 2011

Fajny prezent na 40. :)
Swoją drogą to wszystkiego najlepszego i ... dłuższych dystansów. Chociaż nie wiem czy Ci tego życzyć bo jak będę miał okazję kiedyś z tobą pokręcić to umrę w 1/3 tego dystansu.

amiga 17:38 środa, 29 czerwca 2011

Gratuluję niebanalnego sposobu świętowania urodzin i życzę spełnienia wszystkich rowerowych i nierowerowych marzeń :)

niradhara 15:50 środa, 29 czerwca 2011

I nie uaktualniłeś "Rekordowego dystansu" ;-)

kosma100 10:06 środa, 29 czerwca 2011

Błagam napisz gdzie był ten mostek (PK13)??? Myślałem, że mi przejdzie ale nic z tego. Nie śpię po nocach tylko wciąż myślę o tym cholerstwie którego nie znalazłem!

wschodnietriady 22:22 wtorek, 28 czerwca 2011

piszę, bo WIEM...;P

ewcia0706 20:38 wtorek, 28 czerwca 2011

Darek, wszystkiego NAJ NAJ NAJ i teraz już wiadomo skąd ta depresja sprzed tygodni....;P to zapewne zbliżająca się czterdziestka...:):) ale to i tak nic w porównaniu z pięćdziesiątką..:):) dystans piękny, gratuluję rekordu !!!

ewcia0706 20:36 wtorek, 28 czerwca 2011

Boże daj mi taki zapał w wieku 40latek
NAJLEPSZE ŻYCZONKA SPÓŹNIONE ALE SZCZERE

Anonimowa karla76 19:12 wtorek, 28 czerwca 2011

A na Trzysetkę jeszcze Cię zabiorę (I hope) ;-)

kosma100 18:40 wtorek, 28 czerwca 2011

Wszystkiego Najlepszego Darku

biber 18:29 wtorek, 28 czerwca 2011

Wszystkiego Najlepszego:) Oby więcej kilometrów na rowerku i zdrowia jak najwięcej:) Pozdr dla Darków:)

DARIUSZ79 17:39 wtorek, 28 czerwca 2011

Wszystkiego Najlepszego Darku, czterdziestolatku !
Gratuluję rekordu długości, fajnie że częściowo go pobiłeś w Wielkopolsce :)
Znając Ciebie, przed Tobą jeszcze wiele wspaniałych jazd !

JPbike 17:26 wtorek, 28 czerwca 2011

To byłem ja z tym okrzykiem :) Nie wiem jakim cudem pobłądziliście na PK4 - wydawało mi się, że dałem Wam dobre wskazówki (tą drogą, za ok. 300m w lewo nasypem do końca). Na PK3 też masakrycznie błądziłem - mogę się założyć, że czesaliście tereny przy mostku na rzeczce, której praktycznie nie było widać na mapie. Punkt był przy drugiej rzece.
Ja niestety poległem na zbyt wielu punktach żeby marzyć o dobrym wyniku.
100 lat i do zobaczenia na następnym PPMie :)

theli 17:26 wtorek, 28 czerwca 2011

Darku Jeszcze raz: WSZYSTKIEGO NAJ! Czego tylko chcesz, o czym tylko marzysz ;-)
Pomimo:
- braku 300-tki,
- małej ilości odnalezionych punktów;
- sposobu odnalezienia punktów;
- ...
i tak było pięknie! Czyż nie?
Mnie przynajmniej się podobało ;-)
A błędy... jeszcze dorośniemy do niepopełniania błędów ;-)
A na razie: bawmy się na rajdach na orientację ;-)

Zobaczymy na Azymucie...

kosma100 14:54 wtorek, 28 czerwca 2011

Wszystkiego dobrego na drugą czterdziestkę. I trzecią, o czwartej nie zapominajmy i jak się uda, to i piątą.
Wiele zdrowia!

WrocNam 14:23 wtorek, 28 czerwca 2011
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa trzad

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]